Podopieczni Pawła Ruska błyskawicznie wypracowali sobie kilkubramkową przewagę. Pod koniec pierwszej połowy prowadzili nawet różnicą ośmiu trafień. – Trener uczulał nas, żeby dobrze wejść w mecz i nie dopuścić do powtórki sprzed tygodnia. To założenie udało nam się zrealizować znakomicie – przekonuje Michał Drej.
Goście systematycznie jednak odrabiali straty i w końcówce rywalizacji zrobiło się niebezpiecznie. – Nie graliśmy tak mocno w obronie, jak na początku, stąd brakowało kontrataków, które wcześniej przynosiły nam stosunkowo łatwe bramki. Przeciwnik z kolei zaczął grać dłużej, bardziej konsekwentnie w ataku i znalazł receptę na naszą defensywę. Wiedzieliśmy, że rywal będzie walczył, nie położy się, stąd z czasem mecz się wyrównał i graliśmy praktycznie bramka za bramkę. Sporo kar i gra w podwójnym osłabieniu też nie ułatwiały zadania. Na szczęście trudne chwile udało nam się przetrwać. W ostatnich 2-3 minutach rzuciliśmy ważne bramki, Stal chciała szybko odpowiedzieć, ale popełniała błędy. W ten sposób dowieźliśmy zwycięstwo do końca – ocenia skrzydłowy MKS-u.
Dla ekipy znad Prosny to premierowa zdobycz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kaliszanie dokonali tego, czego w zeszłym sezonie nie udało się żadnemu z beniaminków. – Myślę, że teraz jeszcze bardziej uwierzymy w siebie. Jak do tej pory w każdym naszym meczu w Superlidze pokazywaliśmy się z dobrej strony, ale brakowało takiej kropki nad „i”. Są pierwsze punkty, ale na pewno na tym nie poprzestaniemy. Pracujemy dalej, by odnosić kolejne zwycięstwa. Za tydzień jedziemy po kolejną wygraną – zapewnia Drej.
Dla prawoskrzydłowego początek tego sezonu jest nie lada wyzwaniem. Trzy pierwsze spotkania rozegrał od deski do deski, harował zarówno w obronie, jak i ataku. Na choćby chwilowy odpoczynek nie mógł liczyć, bo wciąż do pełni sił nie wrócił drugi z leworęcznych skrzydłowych Artur Klopsteg. Na szczęście były gracz Gwardii Opole doskonale sobie radzi w takich okolicznościach. Jak dotąd zgromadził 13 bramek, dzięki czemu przewodzi klubowej klasyfikacji strzelców.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze