Marta Czarnecka, ilustratorka i projektantka graficzna, pochodzi z Kostrzyna Wielkopolskiego, ale studiowała edukację artystyczną na WPA w Kaliszu i a potem na ASP w Poznaniu. Losy filmu „Twój Vincent” obserwowała od 2014 roku, ciesząc się, że będzie mogła go pokazać swoim uczniom. To tak naprawdę koleżanka z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, Natalia Czarcińska (także kaliszanka), zwróciła jej uwagę na ogłoszenie o poszukiwaniach malarzy do realizacji filmu o Vincencie van Goghu. Weryfikacja malarskich umiejętności Marty trwała miesiąc.
„Dobrze wiedziałam, na czym będzie polegała moja praca, że będzie to taka bardzo rzemieślnicza robota, właściwie odtwórcza” – opowiadała malarka. „Aczkolwiek były tam też rzeczy, przy których można było się wykazać jako malarz, zwłaszcza przy wykonywaniu kopii obrazu, kiedy trzeba było samodzielnie zaplanować technikę, jak uzyskać najlepiej jakiś efekt, albo przy animowaniu rzeczy, takich jak deszcz czy dym papierosowy, które nie były widoczne w referencjach, i one dawały pole do indywidualnego popisu malarza”.
Tak naprawdę praca polegała na malowaniu zdjęć zrealizowanych z udziałem aktorów, ale w stylu van Gogha, a ponadto pod dyktando znawców malarstwa i animacji. Ten niezwykły proces stał się powodem interesującej rozmowy na temat twórczego procesu w obrębie produkcji filmu zorganizowanej przez Galerię im. Jana Tarasina w ramach cyklu „Laboratorium sztuki”.
„Tak naprawdę cało to spotkanie w dużej mierze opierało się na sztuce, na dociekaniach dotyczących techniki malarskiej” – mówiła prowadząca rozmowę Natalia Czarcińska. „Mniej skupialiśmy się na procesie powstawania samego filmu i jego postprodukcji, a dotykaliśmy bardzo mocno kwestii malarskich, przemalowywania, pracy na bazie kadrów. Były też pytania o atmosferę, jaka panowała wśród 125 malarzy oraz w ogóle organizację pracy, bo to jest bardzo ciekawy proces technologiczny”.
Praca przy filmie – jak przyznała Marta Czarnecka – była dość mozolna, bo „przemalowywanie” filmowych klatek odbywało się osiem godzin dziennie przez dziesięć miesięcy. Malarze pracowali indywidualnie, ale musieli nawzajem obserwować efekty swych działań. „Jeżeli ujęcie występuje jedno po drugim, a malowały je dwie różne osoby, to trzeba się było podporządkować wizji tego malarza, który wykonywał pierwszą klatkę” – relacjonowała malarka. „Dlatego mocno ze sobą współpracowaliśmy, zawiązały się niesamowite przyjaźnie, już nie wspominając o ślubie, który odbył się w czerwcu. Ja teraz oglądając film, rozpoznaję swoje klatki oraz pracę wykonywaną przez kolegów, co budzi za każdym razem moje wspomnienia, np. o malarzach, którzy świętowali, że po trzech miesiącach udało im się skończyć jedno, bardzo trudne ujęcie”.
W filmie „występuje” około 120 obrazów, około 90 w formie bardzo zbliżonej do oryginału, około 30 lekko zmienionych ze względu na wymogi filmowego kadrowania. W „Twoim Vincencie” pojawia się w sumie 20 postaci, z których jedną – przypomnijmy – odtwarzał Marcin Sosiński, młody aktor rodem z Kalisza.
R. Kuciński, zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze