Losy potyczki z KPR-em Legionowo rozstrzygnęły się praktycznie w pierwszej połowie. Kaliszanie od początku dyktowali warunki gry i utrzymywali nad rywalami dystans oscylujący wokół dziesięciu bramek. – Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze – podkreśla Arkadiusz Galewski. – Wykonywaliśmy nasze założenia taktyczne, graliśmy bardzo mocno w obronie, Edin odbił parę ważnych piłek, ponadto byliśmy skuteczni. Wszystko szło po naszej myśli. Początek drugiej części też wyglądał całkiem dobrze. Do 45-50 minuty utrzymywaliśmy kilkubramkowe prowadzenie. Potem nieco zwolniliśmy grę, rywale wyszli dużo wyższą i agresywniejszą obroną. Końcówka meczu w naszym wykonaniu była po prostu niezadowalająca. Cieszymy się wprawdzie ze zwycięstwa, ale ten wynik na pewno mógł być trochę lepszy – dodaje.
Galewski rzucił siedem bramek, był obok Kiryła Kniaziewa najskuteczniejszym graczem w szeregach kaliskiej siódemki. Jak zauważa, sobotni triumf był ważny mając na uwadze, że był pierwszym od blisko miesiąca. – To zwycięstwo było nam potrzebne. W ostatnich dwóch wyjazdowych meczach, choć przegranych, czuliśmy się dobrze. W Głogowie zabrakło nam naprawdę niewiele. W Puławach natomiast pokazaliśmy się z dobrej strony, graliśmy to, co mieliśmy grać. W sobotę chcieliśmy udowodnić, że naprawdę można na nas liczyć – oznajmia prawy rozgrywający Energi MKS.
Tegoroczne granie beniaminek PGNiG Superligi zakończy w środę. W hali Arena zmierzy się z mocnym MMTS-em Kwidzyn. – Jest to czwarta siła poprzedniego sezonu, przeciwnik na pewno mocniejszy od ekipy z Legionowa. Ale gramy u siebie, mamy za sobą wspaniałych kibiców, którzy są naszym ósmym zawodnikiem i którym będziemy chcieli odwdzięczyć się za wsparcie. Na pewno powalczymy z całych sił, aby punkty pozostały w Kaliszu – zapewnia Arkadiusz Galewski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze