Do brutalnego napadu doszło 11 października wieczorem w spokojnej dzielnicy Kalisza. Czterech zamaskowanych mężczyzn zaatakowało małżeństwo w ich domu. Związano ich i bito, z domu skradziono gotówkę i złotą biżuterię i tutaj są pewne nieścisłości. Już w grudniu Krzysztof Rutkowski mówił o stratach na łączną kwotę miliona złotych, w tym prawie pół miliona w gotówce. Prokuratura twierdzi natomiast, że zginęło nie więcej niż 10 tysięcy złotych. - Skradzione mienie było gromadzone przez wiele lat przez nas i nie ma dla nas jakiejś wymiernej wartości materialnej, stąd może te rozbieżności. Zostawmy to kwestii policji i Biura Rutkowski dokładnie tak – komentuje sprawę poszkodowana kobieta.
Niezależnie od wyceny kosztowności dramat jaki przeżyła ta rodzina i fakt, straty majątku skłoniły ją do zaangażowania w sprawę Krzysztofa Rutkowskiego, no jak twierdzi poszkodowana, działania policji w tym zakresie są mówiąc delikatnie niezadowalające. - Policja praktycznie nie zrobiła nic, ostatni mój kontakt z policją nie zrobiła nic. .Mój ostatni kontakt z policją to był na początku grudnia z czego praktycznie nic nie wynikało i nie wniosło to nic do sprawy – ocenia działania służb poszkodowana.
Do sprawy dużo wniósł Krzysztof Rutkowski i jego ludzie. Trzy razy spotkał się z dziennikarzami i za każdym razem przekaz był jasny. - Doskonale wiemy kto to zrobił, tylko jest kwestia zebrania dowodów i doprowadzenia bandytów za kraty – tak dziś ponownie zapewniał Krzysztof Rutkowski.
Jak mówi Rutkowski w zbieraniu dowodów bardzo pomocni są ludzie, którzy rozpoznali sprawców na nagraniu z monitoringu okradzionej posesji i jego praca operacyjna. Dziś przedstawił kolejne ustalenia. - Na pewno sprawcy odjechali skodą Octavią koloru srebrnego. Te informacje zostały przekazane w mojej notatce policji, jak również miejsce, gdzie zostało sprzedane złoto. Miejsce gdzie dowieziono złoto jest dla nas znane, jak również osoby, które tę biżuterię kupiły, są to osoby, które mają związki z prowadzeniem lombardów – mówi Rutkowski.
Krzysztof Rutkowski swoje ustalenia przekazał policji. Podobnie jak wcześniejsze informacje, a wskazał on nawet konkretnego człowieka, a co do jego winy nie miał wątpliwości. Pod domem rzekomego sprawcy w grudniu pojawił się patrol Rutkowskiego, wezwano policję, człowieka przesłuchano i wypuszczono. Bo nie było wystarczających dowodów na jego winę, a informacje od Krzysztofa Rutkowskiego, zdaniem prokuratury były nie wystarczające, by mężczyźnie przedstawić zarzuty. My podejmujemy działania, wskazując odpowiednie osoby, w wielu przypadkach te nasze działania prowadzą do popełniania błędów przez bandytów - wyjaśnia tajniki swojej taktyki Krzysztof Rutkowski.
Nie wiadomo czy ci bandyci popełnią błędy. Jak na razie są krok przed Rutkowskim i policją, a przede wszystkim są na wolności. Dzięki medialnej aktywności właściciela biura detektywistycznego i jego interwencji w towarzystwie mediów, która nie doprowadziła do zatrzymania i postawieniu zarzutów, przestępcy wiedzą też jakim tropem idzie Krzysztof Rutkowski i wiedzą, że na razie są bezkarni. Nie bardziej skuteczni w działaniach jak do tej pory są policjanci i prokuratura, ale ona zasłania się przepisami prawa karnego, które określają procedurę zdobywania i weryfikacji dowodów. A te nie mogą być jedynie przeczuciem o czyjejś winie, nawet jeśli to przeczucie jest słuszne i zgodne z rzeczywistością.
MS, fot. autor, wideo Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze