Pokonując Jokera 3:0 kaliszanki odniosły szesnaste zwycięstwo w trwającym sezonie pierwszej ligi, aczkolwiek droga ku niemu była momentami dość kręta. – Zdecydowanie nie było to łatwe spotkanie – podkreśla Hanna Łukasiewicz. – Dwa pierwsze sety pokazały, że zespół ze Świecia może z nami nawiązać walkę. Na szczęście wytrzymałyśmy końcówki. Trzeci set wyglądał już lepiej. Zagraliśmy za trzy punkty i na 3:0, więc jesteśmy zadowoleni – dodaje.
W pierwszej i drugiej odsłonie podopieczne Mariusza Wiktorowicza i Daniela Przybylskiego nie uniknęły przestojów. W ich wyniku, mimo dobrego początku, były sytuacje, w których musiały gonić rezultat. W efekcie w decydującej fazie obu partii robiło się nerwowo. – To pokazuje, że trzeba być skoncentrowanym przez cały czas. Ktoś kiedyś powiedział, że siatkówka zaczyna się po 20 punkcie. Także początek nie ma znaczenia. My czasami takie straty odrabiamy, że same nie wiemy, jak to robimy – przyznaje przyjmująca Energi MKS.
Konfrontacja z Jokerem była niej szczególnym wydarzeniem, a to z tego względu, że pochodzi ze Świecia i w tym właśnie mieście stawiała pierwsze siatkarskie kroki. – Pod pewnymi względami jest to szczególny mecz, aczkolwiek z każdym rokiem przeciwko Jokerowi gra mi się łatwiej, bo praktycznie cały zespół łącznie z trenerem został zmieniony. Poprzednie lata były bardzo wyjątkowe, z dużą dawką adrenaliny i motywacji. Do sobotniego meczu podeszłam spokojnie i jestem zadowolona z siebie, jak i całej drużyny – twierdzi Hanna Łukasiewicz.
W tabeli pierwszej ligi kaliski zespół zajmuje drugie miejsce. Wcześniej przez kilkanaście kolejek plasował się na szczycie rozgrywek. Czy występując w roli atakującego pierwszą lokatę gra się łatwiej niż jej broniąc? – Nie odczuwam żadnej różnicy – przekonuje kapitan Energi MKS Kalisz.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze