Beniaminek wycisnął z teoretycznie łatwiejszego terminarza na początku roku wszystko, co tylko się dało. W lidze wygrał siedem spotkań, w pucharze zaś dwa. O sile kaliskiej siódemki boleśnie przekonali się ostatnio szczypiorniści Pogoni Szczecin, którym podopieczni Pawła Ruska sprawili tęgie lanie, rewanżując się za porażkę w pierwszej rundzie. – Nie trzeba było nas specjalnie motywować, bo bardzo chcieliśmy się zrewanżować. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że musimy mocno zacząć. W sumie dobrze nam to wyszło. Myślę, że cały zespół walczył od pierwszych minut i to wybiło troszeczkę z rytmu drużynę ze Szczecina – ocenia Łukasz Kobusiński.
Właśnie w tej potyczce kaliszanie popisali się nie lada wyczynem. Do przerwy stracili zaledwie trzy bramki, co w meczach na takim poziomie praktycznie się nie zdarza. – Grałem już w podobnym meczu, bodajże dwa lata temu w Olsztynie, tyle że przegranym. Także przeżyłem coś takiego, ale w drugą stronę, więc wiem, co muszą czuć zawodnicy ze Szczecina – mówi jeden z liderów kaliskiej defensywy.
Przed ekipą Energi MKS starcia z rywalami z górnej ligowej półki. Już w najbliższą sobotę do Areny zawita Chrobry Głogów. Choć to mocny przeciwnik, kaliszanie znają swoją wartość i zamierzają powalczyć o kolejny triumf. – Chcemy dalej kontynuować serię zwycięstw. Mam nadzieję, że powalczymy z Chrobrym i parkiet Areny nadal będzie nasz. Tak jak w piosence, którą słyszeliśmy po ostatnim meczu, to jest nasz kawałek podłogi i dlatego będziemy walczyć, żeby tak zostało – zapewnia Łukasz Kobusiński.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze