To będzie starcie dwóch zdecydowanie najlepszych drużyn w tej dobiegającej końca pierwszoligowej kampanii. Wyżej w fazie zasadniczej uplasowały się warszawianki, ale ich przewaga nad kaliską drużyną, która przez kilkanaście kolejek liderowała stawce, była znikoma. W konfrontacji tak wyrównanych ekip decydować mogą detale. I z pewnością, jak to często bywa, zwycięży zespół, który popełni mniej błędów. – Mamy już przynajmniej srebro, ale cały czas jesteśmy głodni sukcesów – mówił po zwycięskiej półfinałowej rywalizacji z Solną Wieliczka trener Energi MKS Mariusz Wiktorowicz.
Podbój stolicy i zdetronizowanie Wisły, która broni przecież mistrzostwa I ligi, będzie szalenie trudnym zadaniem. Zwłaszcza że rywalki nie zwykły w ostatnim czasie przegrywać. Ostatnią ligową porażkę zanotowały pod koniec października w… Kaliszu. Podopieczne trenerów Wiktorowicza i Przybylskiego znają więc receptę na ogranie „Bemowskich Syren”. Passa 22 kolejnych zwycięstw Wisły może robić wrażenie, ale raczej nie na kaliszankach, które lubią wymagające wyzwania. Udowodniły to w pojedynkach z zespołem z Tarnowa w pierwszej rundzie play-off, a także w starciach z silną ekipą z Wieliczki.
– My w tej fazie play-off jesteśmy takim bolidem Formuły 1. Zawsze podkreślam, żebyśmy grali na czterech, mocno napompowanych kołach, czyli opierając się o dobre przygotowanie techniczne, taktyczne, mentalne i siłowe. Te cztery ogniwa decydowały w meczach z Wieliczką i będą decydowały w finale – uważa trener Wiktorowicz.
Do Warszawy kaliski zespół udał się już w piątek. Sobotni mecz w hali OSiR Bemowo rozpocznie się o godzinie 18:00, niedzielny zaś o 19:00. Finałowa rywalizacja toczy się do trzech wygranych spotkań.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze