Krystian Kinastowski ze swoim sztabem podsumował kampanię wyborczą w szkole Jagiellończyk, w rodzinnej atmosferze. Jak mówił kandydat Stowarzyszeń Samorządny Kalisz i Wszystko dla Kalisza – spokojnie czeka teraz na rozstrzygnięcie II tury. W czasie ostatnich dwóch tygodni Kinastowski skupiał się na bezpośrednich rozmowach z kaliszanami i jest podbudowany wieloma słowami wsparcia. - My wiemy z różnych spotkań, takich nieoficjalnych rozmów z mieszkańcami, że te nasze propozycje spotykają się z dobrym odzewem. Ta formuła kandydata bezpartyjnego dla wielu mieszkańców jest kusząca i uważają, że to szansa na to, by ta przyszła kadencja była trochę spokojniejsza i bardziej merytoryczna – powiedział Krystian Kinastowski, kandydat na prezydenta Kalisza.
Kinastowski zaznaczał, że przez całą kampanię i na jej ostatniej prostej koncentrował się na przedstawianiu mieszkańcom swoich autorskich propozycji programowych i uzyskaniu poparcia zwykłych kaliszan. - To nie były jakieś schematy takie partyjne przenoszone z góry, profilowanie kandydatów pod konkretne partie, my mieliśmy program dla samego Kalisza, uszyty pod kaliszan i myślę, że to co zrobiliśmy w te dwa miesiące w czasie tej kampanii, może świadczyć o tym, co będziemy robić, jak będziemy pracować później w ratuszu- dodał kandydat.
Kinastowski podkreślał też, że nie zabiegał o oficjalne poparcie polityków ani swoich kontrkandydatów. - Uważamy, że mieszkańcy we własnych głowach we własnych sercach powinni rozstrzygnąć na kogo chcą głosować – twierdzi Kinastowski.
39-letni architekt jako kandydat bezpartyjny liczy na współpracę ze wszystkim radnymi. - Mam nadzieję, że radni będą w stanie po prostu pracować dla miasta. Mam nadzieję, że jeśli uda mi się wygrać, będę kandydatem bezpartyjnym, będzie to również komfortowa sytuacja dla nich. Te spory, które sa przenoszone ze szczebla centralnego na samorząd w pewnym sensie będę w stanie łagodzić czy wygaszać, a radni będą mogli się w końcu zając pracą w swoich okręgach – zapowiada kandydat na prezydenta.
Kogo widzi na stanowiskach wiceprezydentów, jeśli wygra wybory? Kinastowski odpowiada, że do końca koncentruje się na zdobyciu jak największego zaufania kaliszan, a nie na dzieleniu stanowisk. Uważa, że zastępcami prezydenta powinni być ludzie młodzi, pracowici i energiczni. - Wiem, że pojawiają się różne plotki, między innym na temat pana Sztandery, że będzie wiceprezydentem, czy że wiceprezydentem będzie pan Janusz Pęcherz, ja chciałem to kolejny raz zdementować, nie ma takich planów i możecie mnie państwo trzymać za słowo. My mamy taki pomysł, żeby pan Janusz Pęcherz, który jest doświadczonym samorządowcem, byłym prezydentem został przewodniczącym rady, jest osobą, która ma dużą estymę wśród ludzi, radnych, jest osobą, która łączy a nie dzieli i chciałbym, żeby on zapewnił prezydentowi taki komfort działania również ze strony Rady Miasta – wyjaśnił Kinastowski.
Kandydatowi podczas konferencji towarzyszyła jego żona, Marta, która od początku kampanii mocno wspiera męża w wyścigu o fotel prezydenta Kalisza. - Ostatnie tygodnie były naprawdę ciężkie, była ogromna praca wykonana, przez nas, rodzinę, znajomych, wspieranie było olbrzymie. Myślę, że będzie dobrze – powiedziała Marta Kinastowska.
Jakim prezydentem będzie Krystian Kinastowski wg żony? - Będzie bardzo dużo pracował, wykazywał się, czego chce sama dopilnować i rozliczyć się punkt po punkcie. Na pewno będzie działał w kierunku realizacji swoich planów i celów jakie sobie postawił – stwierdziła Kinastowska.
II tura wyborów w tę niedzielę, 4 listopada.
AG. Fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze