Przez 10 lat Kaliski Bank Chleba, dwa razy w miesiącu, odbierała w ramach unijnego programu żywność długoterminową w Banku Żywności w Poznaniu. W ciągu roku dla 800 podopiecznych z Kalisza stowarzyszenie transportowało żywność wartą 250 tysięcy złotych. Od stycznia w domach najbardziej potrzebujących rodzin brakuje mąki, ryżu czy kaszy. - Odczuło się te braki. Jak dostawaliśmy żywność z Unii to można było sobie kupić jakieś obuwie czy coś, a teraz trzeba było te wydatki zmniejszyć i zamiast butów kupić jedzenie – mówi nam podopieczna Banku Chleba w Kaliszu.
Dzisiaj podopieczni Banku Chleba, oprócz pieczywa, odebrali także produkty mleczne, warzywa i owoce z krajowego Banku Chleba i od lokalnych producentów. Grzegorz Chwiałkowski (na zdj.), który od 20 lat prowadzi stowarzyszenie zaręcza, że swoim podopiecznym głodować nie pozwoli. - Jest ciężko, ale jakoś sobie radzimy, bo nasz samochód jeździ czasami całe dnie i zbiera produkty. Jestem także wdzięczny naszym piekarzom, którzy nas wspierają, bo jak chleba nie ma w domu to jest głód. A tego chleba na szczęście nam nie brakuje – mówi Grzegorz Chwiałkowski, prezes Banku Chleba w Kaliszu.
Żywności z Unii do końca roku prawdopodobnie nie będzie, dlatego kaliski Bank Chleba już teraz zastanawia się, w jaki sposób pozyskać produkty żywnościowych dla podopiecznych na święta. - Pierwszy raz w grudniu będziemy obstawiać 13 supermarketów swoimi ludźmi. Do tej pory przy koszach stali uczniowie, a teraz przy koszach staną dwie panie z naszego stowarzyszenia. Darczyńcy będą wiedzieli, komu i co dają – dodaje Grzegorz Chwiałkowski.
Jedna osoba potrzebująca otrzymywała miesięcznie z unijnego programu 6 kg żywności o wartości 21 złotych. Zatem od stycznia do października wstrzymano pomoc wartą ponad 180 złotych na osobę.
Ewelina Samulak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze