Mężczyzna odpowiada nie tylko za zabicie psa. Kiedy już zatłukł zwierzę łopatą miała uciąć mu głowę i zakopać za domem sąsiadów, do których czworonóg należał. Według prokuratury 31-latek zachował się wyjątkowo brutalnie. – To nie był tylko pies. To była istota, która uczy człowieczeństwa i sprawa, że jesteśmy kimś więcej niż zwykłymi ludźmi – mówił w trakcie mowy końcowej prokurator Marek Sarnowski. – Szkoda, że tego wszystkiego ten mały pies nie zdążył nauczyć oskarżonego. A przecież bycie człowiekiem to psi obowiązek.
Zdarzenie miało miejsce w lipcu 2017 roku. Robert G. po zatrzymaniu przez policję przyznał się do zabicia psa. W sądzie zmienił zdanie i wyjaśnił, że tylko zakopał martwe zwierzę i to na prośbę właścicieli. A wcześniejsze wzięcie na siebie winy tłumaczył faktem, że i tak był poszukiwany za inne
przestępstwo, więc było mu wszystko jedno. Ale już nie jest. – Przyznanie się do winy jako korona dowodów w postępowaniu karnym i kryminalistycznym odeszło na całe szczęście razem z minioną epoką do przeszłości i w tej chwili przyznanie się do popełnienia czynu nie jest wystarczającym dowodem – argumentował w sądzie mecenas Marek Czemplik. – Niezależnie, czy to przyznanie oceniane jest jako szczere, czy nieszczere.
Adwokat Roberta G. chce jego uniewinnienia. Prokurator wnioskował o 2 lata bezwzględnego więzienia dla mężczyzny, 15-letni zakaz posiadania zwierząt i nawiązkę na rzecz ostrowskiego schroniska w wysokości 5 tysięcy złotych.
Wyrok ma zapaść w tym tygodniu.
AW, zdjęcie BZO
Napisz komentarz
Komentarze