Po 12 latach prezydentury i 4 latach przerwy, jednak zdecydował się Pan na powrót do polityki. Dlaczego?
- Te 4 lata pokazały, że można bardzo szybko zaprzepaścić rozwój miasta. Nie mogłem się na to godzić, ale też nie chciałem ponownie ubiegać się o prezydenturę, bo uważałem, że czas przekazać pałeczkę młodszym. Wielu mieszkańców, których spotykałem na ulicach namawiało mnie jednak na powrót do Ratusza, dlatego zdecydowałem się kandydować na radnego i w ten sposób pomagać prezydentowi. Udało się to zrealizować w stu procentach, bo zostałem Przewodniczącym Rady Miasta Kalisza.
Dlaczego więc teraz Senat?
- Obserwacja wielkiej sceny politycznej w ostatnich 4 latach uświadomiła mi, że jedna opcja polityczna, która ma większość w Sejmie, Senacie i w dodatku ma też swojego prezydenta powoduje, że opozycja nie ma nic do powiedzenia. Można każdą ustawę przegłosować i to w ciągu jednej nocy. Nigdy nie myślałem o parlamencie, zwłaszcza że nie jestem związany z żadną partią polityczną, ale gdy pojawił się pomysł Koalicji Obywatelskiej o wystawieniu w wyborach samorządowców i złożono mi taką propozycje, postanowiłem spróbować. Dlaczego? Obecnie próbuje się ograniczać rolę i kompetencje samorządu. Ustawa o samorządzie gminnym z 1990 r. to jedna z najlepszych ustaw po ’89 roku, która przyczyniła się do rozwoju naszych wsi, miasteczek i miast. Ograniczenie roli samorządu to duży krok w tył, dlatego nie mogę się na to godzić. Pomyślałem, że mógłbym wystartować jako kandydat bezpartyjny i wykorzystać swoje doświadczenie dla dobrych rozwiązań prawnych.
Startuje Pan do Senatu z list Koalicji Obywatelskiej, ale obecnie kieruje Pan Radą Miasta Kalisza, która współpracuje z radnymi z różnych stron sceny politycznej.
- Tak, bo jestem zwolennikiem szerokiej współpracy i bliskie jest mi hasło pani marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej „Współpraca, a nie kłótnie”. Gdy w 2002 r. zostałem prezydentem Kalisza w pierwszych wyborach bezpośrednich, mając jedynie dwóch radnych ze swojego stowarzyszenia, potrafiłem tak współpracować z przedstawicielami wszystkich opcji w Radzie Miejskiej, że miasto rozwijało się jak nigdy dotąd. Mieszkańcy to widzieli i wybrali mnie na kolejne dwie kadencje. Przez te 12 lat doskonale poznałem problemy nie tylko Kalisza, ale i regionu.
Region z którego ubiega się Pan o mandat to w dużej mierze obszar wiejski lub niewielkich miejscowości. Z jakim przesłaniem, ofertą zamierza Pan do nich dotrzeć?
- Przez prawie 30 lat współpracowałem z nauczycielami i dyrektorami szkół ze wszystkich wsi i miasteczek byłego województwa kaliskiego, często rozmawiając z nimi nie tylko o problemach edukacji, ale także innych. Znam problemy wsi także dlatego, że duża część mojej najbliższej rodziny, jak i wielu znajomych mieszka na wsi. Poza tym jako przewodniczący Zgromadzenia Związku Komunalnego Gmin „Czyste Miast Czysta Gmina” przez 12 lat rozwiązywaliśmy wspólnie z wójtami i burmistrzami szereg problemów związanych nie tylko z odpadami. Tworząc Aglomerację Kalisko-Ostrowską, musieliśmy zdiagnozować potrzeby poszczególnych gmin. To wszystko pozwala mi mówić o problemach wsi i rolnictwa.
Wielkopolska południowa słynie z dobrych jakościowo płodów rolnych, owoców, warzyw czy bydła i trzody chlewnej. Rządzący z większą starannością powinni zabiegać, by ich polityka zagraniczna nie odbijała się czkawką rolnikom. Mówię tutaj o rosyjskim embargu; my nie możemy sprzedawać swoich produktów, a niestety ciągle import żywności z Zachodu ma się w najlepsze. Jeśli rząd mówi o wstawaniu z kolan, o godności, o szacunku w świecie, to niech dba o wymiar praktyczny tej godności. By rolnicy mogli godnie żyć i handlować. Godnością będą też wyrównane dopłaty bezpośrednie. Pustymi słowami nikt się jeszcze nie najadł. Druga sprawa to rozwój usług rolniczych i pozarolniczych. To bardzo ważne na takich terenach, jak nasze gminy. Część rolników czy mieszkańców wsi nie chce uprawiać roli, ale chce dla rolnictwa pracować. I tutaj mamy sporo absurdów. Rolnik kupuje przy wsparciu unijnym za kilkaset tysięcy złotych kombajn zbożowy, którego używa raptem przez 2 tygodnie w roku. Ale nie może legalnie świadczyć nim usług, bo Unia zabrania. W praktyce oznacza to, że każde gospodarstwo musi mieć kosztowny i wyspecjalizowany sprzęt, bo nie mogą używać ich wspólnie. To zabija przedsiębiorczość i ideę spółdzielczości. Będę te sprawy podnosił w Senacie. W naszym regionie kolejnym problemem jest na pewno wyludnianie się wsi i miasteczek. Nie może być tak, że wyjściem z biedy czy braku perspektyw jest tylko wyjazd do dużego miasta lub za granicę. Dlatego od lat, a jestem jej współtwórcą, budujemy Aglomerację Kalisko–Ostrowską, by być równie dużą siłą jak Metropolia Poznań. W nowej perspektywie unijnej ściągniemy do naszych miast i wsi setki milionów złotych, by podnosić jakość usług publicznych i jakość życia mieszkańców. Koniec z migracją naszych młodych, zdolnych mieszkańców.
Czym chciałby Pan zająć się w Senacie?
- Chciałbym zająć się najbardziej istotnymi sprawami, z którymi boryka się samorząd, czyli gminy i powiaty. Ponadto problemami edukacji, które nie zostały rozwiązane przez reformę, a które wymagają jeszcze wielu działań. Uważam, że wszelkie zmiany należy przeprowadza ewolucyjnie a nie rewolucyjnie. Trzeci temat, który jest mi bliski to ekologia – kwestia, która jest obecnie tak bardzo zauważalna przez wszystkich, a którą zajmowałem się zarówno jako prezydent, jak i wykładowca akademicki, ponieważ wykładam przedmioty związane z zagrożeniami ekologicznymi, a także zarządzanie środowiskiem w instytucjach samorządowych.
Moje doświadczenie zawodowe, zarówno naukowe, edukacyjne, jak i samorządowe, pozwoli mi być przydatnym w procesie uchwalania dobrych ustaw, ale przede wszystkim, znając bolączki naszego regionu, pomagać lokalnym samorządom w rozwiązywaniu przez najbliższe lata najważniejszych dla mieszkańców problemów.
Co będzie dla Pana, jako parlamentarzysty, priorytetem?
- Mam nadzieję, że wspólnie z innymi wybranymi parlamentarzystami będziemy w sposób intensywny zabiegać m.in. o drogi: S11, S12, drogę krajowa nr 25 z Ostrowa do Konina i obwodnice miast naszego regionu; będę wspomagać naszych parlamentarzystów w lobbowaniu za tymi inwestycjami, aby zostały zrealizowane jak najszybciej. Jestem inicjatorem powołania Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej, dzięki czemu mamy możliwość korzystania z funduszy unijnych na Zintegrowane Inwestycje Terytorialne i będę dążył do poszerzenia Aglomeracji także o powiat pleszewski, aby również mógł z tych pieniędzy korzystać. Cały nasz region, razem z Kaliszem jako stolicą południowej Wielkopolski może się stać drugim silnym biegunem w Wielkopolsce, równym Metropolii Poznań. Do tego potrzebna jest współpraca naszych samorządów między sobą, ale i współpraca z rządem i parlamentem. Chcę w tym parlamencie być orędownikiem naszych, kaliskich, pleszewskich i jarocińskich spraw.
Artykuł sponsorowany, sfinansowany przez KKW Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni