Był czerwiec 2016 roku. Feralnego dnia Krzysztof Latański wracał motocyklem od kolegi. Już był w rodzinnej miejscowości, kiedy uderzył w niego samochód. Pojazd włączał się do ruchu z pobocza przy cmentarzu w Brudzewie, a za kierownicą auta siedział 96-letni mieszkaniec powiatu kaliskiego. Nie było szans, by wyhamować. 24-letni motocyklista trafił do szpitala. – Okazało się, że mam złamanie kręgosłupa z uciskiem na rdzeń, złamanie mostka, uraz głowy – mówił w sądzie Krzysztof Latański. – Obrażenia, jakich wtedy doznałem spowodowały niedowład kończyn dolnych oraz nietrzymanie zwieraczy.
Wszystkie plany legły w gruzach
Mężczyzna w szpitalu spędził ponad pół roku. W tym czasie przeszedł trzy poważne operacje. Pierwsza stabilizowała kręgosłup. Kolejna była efektem zanieczyszczenia rany bakteriami gronkowca złocistego i wycięcia ropnia z pośladka, który powstał w miejscu założenia sączka. Mężczyzna miał początki sepsy. Kiedy uporano się tymi dolegliwościami zaczęła się rehabilitacja. Najpierw w szpitalu, później w domu. – Rehabilitacja trwa cały czas, ale sprawności już nie odzyskam. Pomocy potrzebuję we wszystkich obowiązkach domowych. Zrobienie sobie jedzenia, czy umycie się jest dla mnie ciężkie. Jak wygląda moje życie po wypadku? To wygląda tak, że przeważnie to siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę, bo nie mogę. Kiedyś pracowałem, miałem plany. A teraz nie robię nic z tych rzeczy – mówi Krzysztof Latański.
Mieszkaniec gminy Blizanów pracował w rolnictwie. Chciał być zawodowym kierowcą, ale przede wszystkim chciał założyć rodzinę. Planował ślub. – Żyjemy normalnie, musimy sobie radzić. Ciężko, ale sobie radzimy. Planowaliśmy, ale teraz już nie, na razie nie. Myśleliśmy o dacie ślubu, ale był wypadek – mówi Justyna Haraś, narzeczona Krzysztofa. - Przed wypadkiem, no wiadomo, młode narzeczeństwo. Cieszyliśmy się życiem, wyjeżdżaliśmy. A teraz już nie.
„Kwota adekwatna do rozmiaru krzywd i cierpień”
Teraz skupiają się na rehabilitacji. I walce o zadośćuczynienie od firmy ubezpieczeniowej. Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu rozpoczął się proces o wypłatę świadczenia w wysokości miliona złotych. - W naszej ocenie kwota jest jak najbardziej adekwatna do rozmiaru krzywd i cierpień, jakie doznał ten człowiek – wyjaśnia Łukasz Jamszoł, aplikant w Kancelarii Adwokackiej Zbigniew Kaseja, reprezentujący 27-letniego obecnie mężczyznę. - Jest to suma, która ma mu zrekompensować i cierpienia fizyczne i przede wszystkim psychiczne, a także ułatwić życie w przyszłości. W dalszym ciągu, pomimo zakończenia leczenia szpitalnego, poddaje się zabiegom rehabilitacyjny tyko i wyłącznie po to, by zniwelować codzienne cierpienie, bo nie mówimy o zabiegach, które miałyby mu przywrócić sprawność. Na to szanse są zerowe – podkreśla.
Reprezentujący firmę ubezpieczeniowa mecenas Marcin Juszczak nie chciał komentować kwoty roszczenia. Jak mówił o jej wysokości dowiedział się kilka dni przed spotkaniem stron w sądzie. Dlatego poprosił o możliwość merytorycznego odniesienia się do argumentacji poszkodowanego, ale równocześnie wniósł o oddalenie rozszerzonego powództwa.
Krzysztof Latański już wcześniej otrzymał ponad 230 tysięcy złotych od sprawcy wypadku.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze