Kaliszanie do tej pory płacą za śmieci od osoby. Po wrześniowych podwyżkach (o ich przyczynach pisaliśmy TUTAJ) każdy mieszkaniec za odpady posegregowane musi zapłacić miesięcznie 23 zł. System nie dość, że potrzebuje coraz większych nakładów finansowych, to z roku na rok jest bardziej nieszczelny - tzw. szara strefa powiększa się.
Ponad 10 tysięcy mieszkańców nie płaci
Śmiecących jest więcej niż płacących. W Kaliszu zameldowanych jest 98 tysięcy mieszkańców, a zgodnie ze składanymi do Urzędu deklaracjami – opłaty wpływają od mniej niż 86 tysięcy osób. – I wychodzi na to, że my, którzy płacimy tę opłatę, opłacamy również produkcję odpadów przez osoby, które tej opłaty nie wnoszą i tu jest cały problem, który musimy rozwiązać – wyjaśnia Jan Kłysz, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.
Zgodnie z prawem, samorząd może naliczać opłatę za śmieci, korzystając z jednej z czterech metod lub mieszając je ze sobą. Te metody to:
- od mieszkańca
- od metra kwadratowego mieszkania
- od zużytej wody
- jedna stawka od gospodarstwa domowego
Samorząd Kalisza musi zatem uszczelnić system, czyli sprawić, by środki wpływały od wszystkich realnie zamieszkujących, żyjących w Kaliszu osób – wtedy do systemu wpłynie więcej pieniędzy, a to z kolei rozłoży się na mniejsze rachunki dla przeciętnego mieszkańca… Tylko czy na pewno?
Nie będą kontrolować, ile osób śpi w mieszkaniu
Tak byłoby, gdybyśmy zostali przy metodzie od osoby i sprawili, że owe ponad 10 tysięcy kaliszan zostanie wpisanych do deklaracji, a zatem objęci rachunkiem. Miasto w tym zakresie może liczyć jedynie na ludzką uczciwość, bo nie ma narzędzi, by sprawdzić, ile osób żyje w danym domu czy mieszkaniu.
Urzędnicy nie mają prawa wchodzić do naszych domów i skontrolować, ile w nim mieszka osób. – Urzędnik nie może sprawdzić, kto sypia w danym lokalu. Oczywiście, jesteśmy w stanie ujawnić takie newralgiczne sytuacje, że w domu jest np. kilkanaście osób, a jest złożona deklaracja na jedną osobę. Ale najwięcej jest sytuacji, gdy chodzi o dwie, trzy niedopisane osoby. A my nie jesteśmy w stanie udowodnić, że tam, w tym momencie te trzy osoby spały w tym mieszkaniu – tłumaczył Jan Kłysz.
Uszczelnią wodą?
Żadna metoda naliczania opłat za śmieci nie jest idealna. - Chodzi o to, żeby wybrać tę, która w przybliżeniu będzie najbardziej sprawiedliwa – uważa naczelnik Wydziału Środowiska. I za taką uważa od zużytej wody. - Tak jest, że ci którzy przebywają w mieszkaniu, zużywają wodę i to jest związek przyczynowo-skutkowy, który zauważył ustawodawca i wpisał do ustawy – kontynuuje naczelnik.
Z tej metody korzysta sporo gmin turystycznych, a ostatnio wprowadził ją nasz niedaleki sąsiad – Turek.
Czy Miasto jest przygotowane na rozliczanie rachunków za śmieci tą metodą? Jan Kłysz zapewnia, że tak. Byłby to przecież prosty odczyt z wodomierza. A liczba mieszkańców nie podłączonych do miejskiej sieci wodociągowej jest znikoma. I oni najprawdopodobniej byliby objęci inną metodą odpłatności.
Spółdzielnie przeciwne
Przedstawiciele kaliskich spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych podczas poniedziałkowego spotkania konsultacyjnego bardzo krytycznie odnieśli się do metody „od wody”. Uważają, że zmniejszy ona znacznie zużycie wody, spowoduje ogromne i niesprawiedliwe zróżnicowanie opłat , „kombinowanie” przy wodomierzach i w dodatku przyniesie spółdzielniom problem z rozliczeniem. - My rozliczamy wodę co pół roku. Jak to sobie państwo wyobrażacie, że co pół roku będziemy weryfikowali ilość zużytej wody, czyli opłaty za śmieci. Co będzie, jeśli dana osoba będzie miała drastyczny spadek zużycia wody, mam mu oddać te pieniądze, nie pobiorę opłat przez dwa trzy miesiące? – pytał Maciej Januszkiewicz, zastępca prezesa SM Dobrzec.
Przedstawiciele spółdzielni obawiają się również, że nowa metoda ostatecznie przyniesie podwyżkę na wodę… - Żeby nie było, że was nie uprzedzaliśmy… Po pierwszym pół roku będzie drastyczny spadek zużycia wody, zaczną się kombinacje na wodomierzach, to wiemy i wodociągi przyjdą do Państwa i powiedzą: proszę Państwa – wody zużyto dużo mniej, wodociągi mają stałe koszty, musimy coś z tym zrobić. Co zrobicie? Podniesiecie koszty wody i ścieków i będziemy mieli zafundowaną podwyżkę i śmieci, i wody i ścieków. Moim zdaniem system rozliczenia od zużycia wody jest najmniej sprawiedliwym systemem, ale wiem, że dla miasta najbardziej praktycznym, wygodnym, a reszta niech się martwi – wskazywał Maciej Januszkiewicz.
Spółdzielnie wysłały Ratuszowi informacje o średnich zużyciach wody na jedną osobę w losowo wybranych budynkach. Wynika z nich bardzo duża rozpiętość tych wielkości, od 0,5 m3/od osoby do 10,5 m3/od osoby.
- Delikatnie rzecz biorąc: nie myj się, to nie będziesz płacił za śmieci. Na niektórych mieszkaniach zużycia wody są tak minimalne, że jak ktoś przy dwóch osobach na małym mieszkaniu płacił poprzednio za śmieci dwa razy 14 zł, czyli 28 zł, teraz po podwyżce płaci dwa razy 23 zł, czyli 46 zł, a ma zużycie rzędu 1 metra sześciennego, to przy przejściu na wodę będzie płacił powiedzmy 7 zł miesięcznie za śmieci. A na przykład rodzina 4-osobowa, która zużywa w miarę normalnie wodę, na poziomie 20 metrów sześciennych zapłaci 140 zł… - podaje przykłady Włodzimierz Karpała, prezes Kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
A może zmieszać metody?
Ustawa pozwala łączyć metody. Tak jest np. od lutego tego roku we Wrocławiu. W blokach i kamienicach w mieszkaniach do 27m2 na osobę opłata naliczana jest od m2. A powyżej tego metrażu od mieszkańca.
- Metoda od wody to jest najprostsza i najłatwiejsza metoda dla was, dla miasta, dostaniecie dane od wodociągów i już, ale cały problem z tą nierozliczoną wodą spadnie na nas, na zarządców i tu jest największy problem. Ja zgadzam się, że nie da się w 100% uszczelnić systemu, żeby znaleźć te brakujące osoby, więc uważam że najrozsądniejszą jest metoda mieszana, dopóki nie wymyślmy czegoś mądrzejszego. Część opłat zróbmy od lokalu, żeby zgubić brakującą liczbę osób, a resztę od liczby osób, żeby koszty w 100% pokryć. To jest optymalne rozwiązanie – proponował Tomasz Kubiak.
- Najsprawiedliwsza jest metoda od mieszkańca, mimo wszystko, bo to człowiek śmieci, nie mieszkanie, nie powierzchnia jego metrażu czy czegoś. Jest wiele mieszkań w Kaliszu wynajmowanych przez Ukraińców, studentów. Zameldowany jest jeden człowiek, a faktycznie mieszka 8 osób i produkuje stertę śmieci i tym powinno zająć się miasto, żeby te przypadki wyłapywać, zrobić mieszane naliczanie. Dać oświadczenia, że mieszka tu tyle i tyle osób pod groźbą kary, jak jest za składanie fałszywych zeznań i gdy taki paragraf będzie, to się człowiek trzy razy zastanowi, jak wpisze jedną osobę, zamiast ośmiu – mówił Mirosław Nagórny, członek Rady Nadzorczej Spółdzielni Budowlani, przedstawiciel Rady Osiedla Czaszki.
- Nie ma wprost takiej zależności, że małe zużycie wody to mała ilość śmieci. Dlatego duża część moich przedmówców skłania się ku temu, by zrobić system mieszany. Nie wierzmy w to, nie bądźmy naiwni, że za rok, za dwa, ten system uda nam się uszczelnić. Nie zrobiono tego przez 6 lat. Także jedynym praktycznym rozwiązaniem, żeby ten system był stabilny, żeby było dużo pieniędzy w tym systemie, to jest system mieszany od powierzchni i gospodarstw domowych, to byłoby najlepsze – uważa Krzysztof Dremza, prezes Spółdzielni Dobrzec.
W Turku płacą od wody. I jest taniej
Na metodę naliczania opłat za śmieci od zużycia wody zdecydował się niedawno Turek. Stawka to 5,5 zł za m3 od śmieci segregowanych i 10 zł za m3 za niesegregowane.
- Dotychczas w Turku opłaty za odpady uzależnione były od liczy osób w rodzinie. Ta metoda okazała się wadliwa i niesprawiedliwa. Od 2015 r. swoje deklaracje z systemu opłat wycofało ponad 1000 mieszkańców. W tej sytuacji powinna zmniejszyć się liczba odbieranych odpadów. Niestety, w tym samym czasie liczba odpadów produkowanych rocznie przez jednego mieszkańca wzrosła o prawie 80 kg – wyjaśnia Urząd Miejski w Turku.
- W efekcie, biorąc pod uwagę podwyżki opłat za unieszkodliwianie odpadów o 123%, kosztów osobowych i transportu oraz wzrostu ilości śmieci odbieranych w Turku, aby system się finansował, stawka za odpady segregowane musiałaby wzrosnąć do minimum 19 zł za osobę, a za niesegregowane do 30 zł za osobę. Wtedy 4-osobowa rodzina musiałaby zapłacić miesięcznie odpowiednio: 76 zł lub 120 zł. Nowy system uzależniony od zużycia wody (do którego nie jest wliczana woda z liczników ogrodowych) jest sprawiedliwy. Choćby dlatego, że jeśli ktoś wyjedzie na kilka miesięcy, wtedy niższe zużycie wody zaskutkuje niższymi opłatami za odpady w kolejnym okresie. Natomiast teraz czy ktoś cały czas przebywa na miejscu, czy okresowo, płaci tyle samo – przekazuje Urząd Miejski w Turku.
Samorząd Turku uważa, że gdyby zostawił stawkę od mieszkańca, to byłaby ona wyższa niż dotychczasowa. Przy stawce zależnej od zużytej wody każdy będzie płacił za siebie, nie zaś za osoby, które śmieci produkują, a wypisały się z systemu i nie płacą.
Kiedy wybór metody?
Kalisz na razie przeprowadza konsultacje z mieszkańcami, zarządcami spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych. Nie mogą one trwać jednak wiecznie. Jak widać, większość samorządów ma już za sobą ustalenie nowych zasad gospodarki odpadami.
Przed Kaliszem najbardziej decydująca sprawa – rozstrzygnięcie przetargu na odbiór i unieszkodliwianie śmieci. Podwyższone stawki rachunków z września są tymczasowe – obowiązują tylko do końca roku. Gdy dowiemy się, za ile firmy zgodzą się świadczyć mieszkańcom Kalisza usługi, wtedy zaczną się wyliczenia i dyskusje na Sesjach Rady Miasta. Bo to radni będą musieli wybrać i zatwierdzić metodę naliczania kaliszanom opłat za śmieci, tak by cały system się bilansował.
Agnieszka Gierz, fot. autor; Miasto Turek
Napisz komentarz
Komentarze