Dyscyplinarnie zwolniony
Kwota, jakiej oczekuje wdowa to 580 tysięcy złotych. Ponad pół miliona złotych ma być rekompensatą za czas, kiedy jej mąż był internowany i więziony, ale też za okres, gdy pozostawał bez pracy.
A problemy prokuratora związanego z antykomunistycznym podziemiem zaczęły się w 1977 roku, kiedy to przydzielono mu sprawę morderstwa 21-letniego Ryszarda Mikołajczyka. Według Bogusława Śliwy młody mężczyzna został zamordowany przez funkcjonariusza MO i braci milicjanta, ale przed sądem – pod naciskiem – miał postawić inne osoby. Odmówił, więc stracił pracę. - Praktycznie przestał istnieć w społeczeństwie, nie mógł nigdzie znaleźć pracy. Musimy sobie uświadomić jedno: on nie był robotnikiem, on był bardzo dobrym prawnikiem, takich osób w kręgach opozycyjnych nie było zbyt wielu – przypomina adwokat rodziny Bogusława Śliwy, mecenas Maciej Krzyżanowski. - Został najpierw dyscyplinarnie zwolniony z prokuratury w 1978, a później czterokrotnie ubiegał się o przyjęcie do Izby Adwokackiej, jednak jego wnioski były odrzucane, wobec czego nieustannie był pozbawiony pracy, zarówno pomiędzy internowaniem a aresztowaniem jak i po wyjściu z aresztu.
Wynieśli go bez butów
Jako działacz „Solidarności” był pod lupą Służby Bezpieczeństwa. Kiedy wprowadzono stan wojenny wiadomo było, że zostanie aresztowany, dlatego przez pierwsze tygodnie się ukrywał. - To były moje imieniny i ja go odwiedziłam w ostatniej, jak się okazało, kryjówce. Po półgodzinnej wizycie nastąpił rumor i walenie w drzwi. To było SB. Dwie osoby włamały się do mieszkania i porwały męża natychmiast. Wyniosły bez butów – pamięta dokładnie moment zatrzymania Małgorzata Chwilczyńska, wdowa po Bogusławie Śliwie.
Zmuszeni do emigracji
Śliwa był najpierw internowany. Przebywał w czterech ośrodkach, został wypuszczony po 9 miesiącach i wrócił do działalności podziemnej, dlatego ponownie został zatrzymany. Tym razem trafił do więzienia. Kiedy wyszedł, a represje trwały nadal i dotykały także jego najbliższych, postanowił wyjechać do Szwecji. - Miałam bardzo duże poczucie krzywdy związane z tym, co spotkało mojego męża – zarówno internowanie jak i późniejsze niedopuszczenie go w charakterze prawnika było bolesne. Mąż nie mógł pracować nawet w charakterze robotnika – dodaje Małgorzata Chwilczyńska. - To jest krzywda, którą trudno powetować, trudno skompensować, a my zostaliśmy zmuszeni do wyjechania z kraju, czego nie chcieliśmy zrobić, bo mąż być działaczem „Solidarności”.
Polskę odwiedził tylko raz
Tam zmarł w listopadzie 1989 roku. Polskę odwiedził tylko raz, na kilka tygodni przed śmiercią. Teraz żona inicjatora słynnego napisu „Przywrócić godność prawu”, który widnieje na elewacji kaliskiego sądu, domaga się odszkodowania i zadośćuczynienia od Skarbu Państwa. Część dokumentów związanych z okresem internowania, w trakcie którego nie pobierała świadczeń sąd otrzymał. - Na chwilę obecną nie ma dowodów dokumentarnych za okres stosowania tymczasowego aresztowania z roku 1983 – mówił w trakcie rozprawy sędzia Marcin Borowiak. – Dokumenty powinny zostać uzupełnione.
Wtedy sprawa będzie rozpatrywana w całości, bez dzielenia na okres internowania i więzienia. Wyrok zapadnie w grudniu. Sprawa o rekompensatę oraz odszkodowanie toczy się od 2018 roku.
Bogusław Śliwa, zarządzeniem prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego z 11 listopada 1990, został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2006 odznaczony pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Od 2007 Honorowy Obywatel Miasta Kalisza.
Napis na sądzie „Przywrócić godność prawu”, dzięki staraniom „Solidarności”,został wpisany do rejestru zabytków, zabezpieczony i opatrzony tablicą informacyjną.
AW, zdjęcia autor, DS
Napisz komentarz
Komentarze