Marianna pochodzi z Turku. W lutym tego roku wykryto u niej nowotwór piersi. – Robiłam kontrolną mammografię i wykryto mi złośliwą zmianę. Zaatakowane były również węzły chłonne. Trzeba było operować – opowiada nam kobieta.
Mariannie z Turku kilka miesięcy temu wykryto raka piersi. Za nią już operacja, teraz przechodzi radioterapię. Mieszka w hostelu Ośrodka.
Na szczęście była to operacja oszczędzająca pierś. Teraz Marianna przechodzi radioterapię. – Wszystko idzie w dobrym kierunku, trzeba mieć nadzieję – mówi nam. Kaliski Ośrodek ocenia bardzo dobrze. – Wspaniałe warunki, czysto, profesjonalna obsługa. Mieszkam tu w hotelu, bo codziennie dojeżdżać 40 km i wracać nie ma sensu – dodaje.
Marianna jest jedną z ponad 500 pacjentów, którzy w tym roku są lub byli leczeni w kaliskim Ośrodku przy Kaszubskiej. – Z naszej analizy wynika, że nasi pacjenci mniej więcej przyjeżdżają tak z odległości godziny jazdy samochodem. Najczęściej są to miejscowości od Jarocina na południe. Ale mamy też pacjentów z bardziej odległych miast jak Gniezno, Kutno czy nawet z Łodzi, mimo że jest tam doskonały ośrodek, to niektórzy pacjenci przyjeżdżają do nas – mówi prof. Dariusz Kowalczyk, kierownik Ośrodka Radioterapii w Kaliszu.
Prof. Dariusz Kowalczyk, kierownik Ośrodka Radioterapii w Kaliszu
Ośrodek oficjalnie otwarto 5 lat temu, 10 listopada 2014 roku. Kaliska radioterapia to pierwszy ośrodek terenowy Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego. Jego otwarcie pozwoliło wypełnić białą plamę w leczeniu nowotworów w tej części województwa. Było to zwieńczenie blisko 8 letnich starań wielu środowisk. Wszystko zaczęło się jednak od kaliskich Amazonek. - Kiedy ja zachorowałam zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w tak dużym mieście, jak Kalisz, drugim po Poznaniu, nie ma możliwości leczenia pacjentów onkologicznych. To nie dawało mi spokoju, także pierwszy zorganizowany kaliski Marsz Życia i Nadziei był pod hasłem: Onkologia dla Kalisza – mówiła nam wówczas Barbara Wrzesińska, prezes kaliskich Amazonek.
10 listopada 2014 roku. Oficjalne otwarcie Ośrodka.
Jednak pierwsze naświetlania pacjentów rozpoczęto dopiero półtora roku później, na początku 2016 roku. Na przeszkodzie do pełnego działania ośrodka stanęło niestety… Ministerstwo Zdrowia, które niespodziewanie wstrzymało wówczas pieniądze na zakup akceleratorów w całej Polsce, czyli urządzeń służących do napromieniania. Na szczęście, choć z poślizgiem, ośrodek rozpoczął działalność i z roku na rok się rozwija. - Ośrodek rozwija się przede wszystkim w zakresie udzielanych świadczeń. Co roku mamy ich coraz więcej. W stosunku do zeszłego roku jest to wzrost o 30%. Pacjentów nam przybywa z różnych względów, tu nie chodzi o to, że rośnie nam jakoś dramatycznie liczba chorób nowotworowych. Pacjenci pomału się przyzwyczaili do tego, że mamy Ośrodek Radioterapii, że leczenie może być w pobliżu miejsca zamieszkania, co jest niesłychanie ważne z punktu widzenia zarówno jak i pacjenta jak i ciągłości leczenia – wyjaśnia prof. Dariusz Kowalczyk.
W 2018 roku w Ośrodku leczyło się 400 pacjentów. Ten rok zamknie się najprawdopodobniej liczbą 550 chorych. 30% z nich stanowią kobiety z rakiem piersi. - Następnie jeśli chodzi o inne najczęstsze nowotwory to są to: rak stercza, rak płuca, nowotwory przewodu pokarmowego, nowotwory ginekologiczne – wymienia prof. Kowalczyk.
Jakie plan na kolejne lata Ośrodka ma jego kierownik? Prof. Kowalczyk chciałby przede wszystkim rozwinąć diagnostykę, uruchomić m.in. poradnię o charakterze uroonkologicznym czy chirurgii onkologicznej. - W tej chwili mamy poradnie o charakterze ogólnym, a myślę, że dobrym działaniem byłoby sprofilowanie się na konkretne nowotwory – uważa kierownik Ośrodka.
Do tego potrzeba jednak lekarzy specjalistów, których brakuje w całym kraju. W Ośrodku zatrudnionych jest obecnie 5 lekarzy i oprócz nich codziennie dojeżdżają do niego lekarze z Poznania.
Kaliski Oddział Radioterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii kosztował około 30 milionów złotych. Blisko 80% tej kwoty, 26 mln złotych wyłożył urząd marszałkowski, Kalisz na ten cel wydał 2 700 tysięcy złotych.
Agnieszka Gierz, fot. autor, archiwum
Napisz komentarz
Komentarze