35 mln 397 tysięcy zł – za taką kwotę firma Mo-BRUK z gminy Korzenna w Małopolsce proponuje wywiezienie i unieszkodliwienie chemikaliów zgromadzonych w magazynach w Szczypiornie. Miasto czekało na oferty firm do 15 listopada. Zgłosiła się tylko jedna, a usługę wyceniła na astronomiczną dla nas kwotę.
Miasto na ten cel ma zabezpieczone maksymalnie 10 mln 400 tysięcy zł. 50% tej sumy dołoży nam Narodowy Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. - Przetarg będzie unieważniony. Rozmawiamy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, by wydłużyli nam czas na realizację tego zadania i wtedy ogłosimy ponownie przetarg – przekazuje nam Marcin Cieloszyk, naczelnik Kancelarii Prezydenta Miasta Kalisza.
Jak czytamy na stronie internetowej firmy Mo-BRUK to największa w Polsce firma zajmującą się przetwarzaniem odpadów przemysłowych, niebezpiecznych oraz wybranymi frakcjami odpadów komunalnych. Firma z odpadów produkuje m.in. paliwa alternatywne będące cennym surowcem energetycznym, a także według własnej, opatentowanej technologii wytwarza sztuczne kruszywo mające dopuszczenie do stosowania m.in. w drogownictwie lub jako materiał rekultywacyjny. Mo-BRUK posiada dwie spalarnie, w których przetwarzane są m.in. odpady medyczne i niebezpieczne.
***
W 2013 roku doszło do wycieku nieznanych substancji przechowywanych w jednym z budynków na terenie dawnej Agromy. Badania wykazały, że to niebezpieczne chemikalia – w sumie 3 tysiące ton beczek, które do Kalisza przywiozła firma Patryka M. Mężczyzna od kaliskiego przedsiębiorcy wynajął magazyny, w nich ulokował odpady i zniknął, pozostawiając problem Miastu. W całym procederze okazał się słupem, oczywiście niewypłacalnym… Obecnie ma odbywać karę więzienia.
W takich przypadkach – z uwagi na zagrożenia dla środowiska i ludzi – obowiązek usunięcia składowiska spoczywa na samorządzie. To niestety efekt wadliwego prawa, które działało jeszcze kilka lat temu. Dziś już przepisy zostały uszczelnione. Gdy dany podmiot chce gdzieś składować odpady, musi wpłacić tzw. kaucję gwarancyjną, która jest zabezpieczeniem dla samorządu i państwa.
Obiekt jest po brzegi i po sufit zapełniony beczkami i puszkami. Do ostatniej interwencji straży na tym terenie doszło w styczniu tego roku. Na szczęście był to fałszywy alarm – nie doszło do wycieku substancji.
AG, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze