Wisła jest beniaminkiem LSK. Styk z najwyższą klasą rozgrywkową okazał się dla niej bolesny. Warszawianki rozegrały 17 spotkań i żadnego z nich nie udało im się wygrać. Najbliżej przełamania niemocy były w starciach z Radomką Radom i... Energą MKS Kalisz. Obie potyczki kończyły się tie-breakami, ale górą w nich były odpowiednio radomianki i kaliszanki. Dla podopiecznych Jacka Pasińskiego strata jednego punktu na parkiecie w Warszawie może okazać się brzemienną w skutkach w kontekście walki o play-off i z pewnością sprawia, że w rewanżu team znad Prosny będzie chciał pokazać znacznie lepszą jakość.
W trakcie rozgrywek w stołecznym zespole doszło do niemałego trzęsienia ziemi. W styczniu drużynę opuściło kilka zawodniczek, pojawiły się informacje o problemach finansowych klubu, a nawet o ewentualnym wycofaniu go z ekstraklasy. Ostatecznie naprędce skompletowano skład (zakontraktowano m.in. byłą siatkarkę MKS-u Annę Widerę), który pod wodzą trenera Dejana Desnicy dokończy sezon. W kadrze Bemowskich Syren znajduje się aktualnie tylko 10 zawodniczek. Nie ma w niej rozgrywającej. Tę rolę od kilku meczów pełni... nominalna środkowa.
Od 13 grudnia warszawska ekipa nie potrafi ugrać w LSK choćby seta. MKS będzie więc zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku w kaliskiej Arenie. Jego początek zaplanowano na godzinę 18:30.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze