Stołeczny beniaminek jest zdecydowanie najsłabszym zespołem w ekstraklasowej stawce. W tym sezonie nie wygrał jeszcze meczu, a na urwanie choćby seta czeka od 13 grudnia. Nękany problemami finansowymi i organizacyjnymi zespół przyjechał do Kalisza w zaledwie siedmioosobowym składzie. Wystarczającym, by rozegrać mecz, ale zbyt wąskim, by myśleć o nawiązaniu walki z kaliszankami.
Od początku do końca to podopieczne Jacka Pasińskiego dyktowały warunki gry. W każdym z trzech setów błyskawicznie budowały przewagę, która pozwalała im kontrolować mecz. Jedynie pod koniec drugiej partii rywalki starały się wykorzystać moment zbyt dużego rozluźnienia w szeregach gospodyń, ale co najwyżej zdołały zmniejszyć stratę do jednego punktu (19:20). W całym meczu ani razu nie wyszły na prowadzenie.
Różnicę klas dzielącą obie drużyny najlepiej obrazuje początek trzeciej odsłony. Po serii dobrych zagrywek i udanych kontrataków MKS odjechał przyjezdnym na 13:4. Potem poszedł za ciosem, powiększył przewagę i przypieczętował ważne w kontekście walki o fazę play-off zwycięstwo.
Dzięki sobotniej wygranej kaliski zespół zachował ósme miejsce w tabeli LSK, zrównując się punktami z siódmym PTPS-em Piła, który w tej kolejce przegrał 0:3 z #VolleyWrocław. Za tydzień ekipę Jacka Pasińskiego czeka podróż do lidera z Rzeszowa.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – Wisła Warszawa 3:0 (25:16, 25:22, 25:10)
Energa MKS: Hurley 14, Ptak 10, Centka 5, Helić 10, Budzoń 1, Vesović 12 oraz Kulig (l), Łysiak (l), Jasek 1, Szperlak 1, Rybak
Wisła: Marcyniuk 6, Banasiak 8, Urbanowicz 2, Mikołajewska 8, Szymańska 3, Zaciek 6 oraz Lipińska-Jeziorowska (l)
MVP: Justyna Łysiak (Energa MKS)
Napisz komentarz
Komentarze