KKS przegrał z Wigrami 0:3, a katem kaliskiego zespołu okazał się lider klasyfikacji strzelców drugiej ligi, Kamil Adamek. - Potwierdził, że jest dobrym napastnikiem jak na drugoligowe warunki i na pewno jeszcze w niejednym meczu strzeli gole. My jednak skupiamy się na sobie. W środę dostaliśmy srogę lekcję piłki. Musimy z niej wyciągnąć wnioski i myśleć pozytywnie, bo tylko to nam pozwoli wrócić na właściwą ścieżkę - podkreśla Marcin Radzewicz.
Przez niespełna dwa kwadranse podopieczni trenera Wieczorka starali się narzucić spadkowiczowi z pierwszej ligi swoją grę. W tym czasie stworzyli kilka sytuacji, ale żadna nie była na tyle czysta, by zamienić ją na gola. - Przy wyniku 0:0 wydawało się, że to my szybciej strzelimy bramkę. Strata gola po stałym fragmencie sprawiła jednak, że wszystko się załamało i mecz odwrócił się na korzyść Wigier - uważa popularny "Radza".
Porażka z ekipą z Suwałk była dla KKS-u trzecią w sezonie. Na koncie kaliski beniaminek ma też dwa zwycięstwa, a o kolejne powalczy w niedzielę w Lublinie. - Trzeba przyznać, że w środę Wigry wygrały zasłużenie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjedzie do nas dobry przeciwnik. Po meczu z Garbarnią chcieliśmy wygrać u siebie, ale niestety nie udało się. Jesteśmy rozgoryczeni, ale nie zwieszamy głów. Jeszcze sporo meczów przed nami. Zrobimy wszystko, żeby odegrać się w niedzielę w meczu z Motorem - zapewnia Marcin Radzewicz.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze