Majka urodziła się o 2 miesiące wcześniej niż powinna. Dokładnie w drugą rocznicę śmierci swoich braci bliźniaków. - Mówiono mi, że nie przeżyje – tak, jak jej bracia. Dawano tylko 1% szans – informuje na stronie siepomaga.pl Aneta, mama dziewczynki. - Moja córeczka jest po kilku bardzo poważnych operacjach. Lekarzom udało się ją uratować, ale o jej zdrowie będziemy walczyć zawsze. Jako mama zapukam w każde drzwi, żeby tylko pomóc swojemu dziecku jak najlepiej.
Przerażające wiadomości
Maja urodziła się z ciężkiej zamartwicy, cała sina, nie oddychała. Od razu trafiła na noworodkowy OIOM. Szpital stał się jej domem na 7 długich miesięcy. Dwa dni po porodzie rodzice otrzymali przerażające wiadomości. – Córeczka ma bardzo ciężką wadę serca – całkowity nieprawidłowy spływ żył płucnych. Operację można było przeprowadzić od razu, ale Majka ważyła zdecydowanie za mało. O 1,5 kg za mało. Wtedy miała jedynie 1% szans na przeżycie - wspomina mama. - Modliłam się, abym nie straciła kolejnego dziecka. Córeczka codziennie walczyła o każdy gram. Po drodze przeszła sepsę, niewydolność wielonarządową, przestała działać wątroba, nerki... I wszystko pokonała, aby w listopadzie przejść blisko 7-godzinną operację na otwartym sercu. Odchodziłam od zmysłów, kiedy zabierano ją na blok. Była taka mała, jej serduszko miało tylko kilka centymetrów.
Nie siedzi, nie chodzi
Niewydolność serca spowodowała ogromne spustoszenie w płucach, doprowadzając do dysplazji oskrzelowo-płucnej. Maja musiała trafić pod respirator. Tylko tak mogła oddychać.
Do domu po raz pierwszy przyjechała w marcu 2015 roku – na respiratorze i z sondą. Z czasem je odłączono, ale nadeszły kolejne problemy – u dziewczynki pojawiły się napady padaczkowe, które w jednej chwili potrafią zniszczyć całą ciężką pracę wkładaną w jej leczenie. - Pomimo leków i diety ketogennej, napady nie odpuszczają, a po każdym z nich wszystko zaczynamy od początku. Majka wymaga stałej, systematycznej rehabilitacji. Pomimo swoich 6 lat nie siedzi samodzielnie, nie chodzi. Cały czas walczymy o pierwszy krok – zdradza pani Aneta.
Padaczka przeszkodziła w leczeniu w Polsce, szansą wyjazd do Bangkoku
Maja jest pod stałą opieką: kardiologa, neurologa, okulisty, laryngologa, ortopedy i całego sztabu rehabilitantów. Na leczenie komórkami macierzystymi w Polsce została zakwalifikowana już w 2015 roku. Wtedy jednak pojawiły się stany padaczkowe, trwające nawet kilka godzin. Przeszczep komórkami musiał więc poczekać. - Dziś, kiedy pomimo leczenia i zastosowania wielu terapii ciągle stoimy w miejscu, zdecydowaliśmy się na wyjazd do Bangkoku, bo tamtejsi specjaliści mają największe doświadczenie w leczeniu komórkami macierzystymi. Komórki nie są mrożone tak jak w Polsce, jest ich dużo więcej i podawane są w krótszych odstępach czasu – informuje mama dziewczynki. - Mamy ogromną nadzieję, że dzięki tej terapii Maja zrobi swój pierwszy, wymarzony przez nas krok. Proszę o pomoc, proszę o lepsze życie dla Majki.
Dotychczas udało się zebrać na ten cel niespełna 82 tys. zł – brakuje jeszcze 44 tysięcy (stan na 12.01.2021 r.), a zbiórka kończy się za 8 dni.
Wszyscy, którzy chcieliby wesprzeć Majkę mogą wpłacić dowolną kwotę za pośrednictwem platformy siepomaga.pl – tutaj.
MIK, fot. siepomaga.pl
Napisz komentarz
Komentarze