Zawał u małego dziecka to rzadkość. Jednak się zdarza i według sądu, który wyrok opierał o opinie wielu biegłych, lekarze nie wykonali odpowiednich badań. I mimo wielu wizyt w przychodni rodzinnej choroba nie została rozpoznana i nie wdrożono odpowiedniego leczenia.
Diagnozę - zawał mięśnia sercowego - postawili dopiero lekarze w szpitalu w Kaliszu. Konsekwencją zwlekania z odpowiednimi badaniami był udar, który doprowadził do paraliżu lewej strony ciała dziewczynki.
Dramat rozegrał się w 2006 roku, ale do dziś kobieta - bo poszkodowana to już pełnoletnia osoba - nie odzyskała sprawności. Stąd wieloletnia batalia przed sądem o odszkodowanie, które miało być zadośćuczynieniem za cierpienia i konieczność zmagania się do końca życia z powikłaniami po zaniedbaniu lekarza rodzinnego, który nie wykonał wszystkich możliwych badań.
W czasie procesu sąd powołał biegłych, w tym z zakresu kardiologii. Ich opinie okazały się znaczące i przesądziły o przyznaniu ostrowiance 350 tysięcy złotych odszkodowania za błąd w sztuce medycznej. - Ta sprawa tak naprawdę była nie tyle o zadośćuczynienie za błąd medyczny - choć prawnie tak zostało to ujęte - ile o zadośćuczynienie za utratę części dzieciństwa, życia nastoletniego. Z niedowładem było ono zdecydowanie inne, niż w przypadku jej rówieśników – skomentował po rozprawie kończącej wieloletnią batalię mecenas Damian Grzeszczyk, który reprezentował poszkodowaną.
Przychodnia oraz lekarz, który w niej pracował, a według sądu nie wykonał wszystkich badań niezbędnych w rozpoznaniu zawału u dziecka, muszą też pokryć koszty procesu w wysokości prawie 20 tysięcy złotych. Wyrok jest prawomocny.
AW, fot. pixabay
Napisz komentarz
Komentarze