Napad choroby może być łagodny, ale też gwałtowny. Wtedy ciało chorego robi się sztywne, wstrząsają nim drgawki, kończyny są wyprostowane, a dłonie mogą zaciskać się w pięść. W kolejnej fazie można zauważyć ruchy głowy i szybkie ruchy gałek ocznych. Dochodzi też do zaburzeń oddechowych.
Najczęściej w momencie ataku chory upada, a przy skurczach jakie temu towarzyszą, może wyrządzić sobie krzywdę.
- Najważniejsze to zabezpieczyć chorego przed wtórnymi urazami. Przede wszystkim jego głowę. Najlepiej ułożyć poszkodowanego na boku, aby zapewnić drożność dróg oddechowych i przytrzymać jego głowę. Jeśli nie ma takiej możliwości i osoba z atakiem epilepsji leży na plecach to możemy ją przytrzymać – instruuje Jakub Rychlik, ratownik medyczny.
– Zadaniem udzielającego pomocy jest chronienie chorego przed urazem, ale w żadnym wypadku nie można próbować tłumić drgawek. Nie można wkładać poszkodowanemu nic w usta, co jest bardzo stereotypowym postępowaniem w obawie przed odgryzieniem języka przez osobę z drgawkami. Takiej możliwości nie ma, ale wkładanie między zęby choremu jakiegoś przedmiotu jest dla niego niebezpieczne, może wyrządzić szkody w jamie ustnej. Jest też niebezpieczne dla ratującego - wyjaśnia Jakub Rychlik.
A podstawową zasadą przy udzielaniu pierwszej pomocy jest zadbanie o bezpieczeństwo. Tak swoje jak i poszkodowanego. Atak epilepsji trwa od 30 do 60 sekund, chociaż zdarzają się dłuższe. Kiedy drgawki ustąpią, chory najczęściej jest nieprzytomny. Bardzo często też po odzyskaniu świadomości może nie wiedzieć, co się wydarzyło.
Osoba, która przeszła napad drgawek potrzebuje spokoju. Jeśli po ataku ma problemy z oddychaniem lub inne dolegliwości konieczne jest wezwanie pogotowia, a jeśli sytuacja tego wymaga, także rozpoczęcie resuscytacji krążeniowo – oddechowej.
Patronem chorych na epilepsję oraz osób z problemami psychicznymi jest święty Walenty, który został stracony 14 lutego 269 roku przez Klaudiusza II Gockiego za udzielanie ślubów legionistom. Współcześnie został również uznany za patrona zakochanych.
AW, Jakub Rychlik; wideo: INTEGRACJA.tv
Napisz komentarz
Komentarze