Zmarły Stefan Jakubowski (rodzina wyraziła zgodę na podanie nazwiska), o którego majątek toczyła się sprawa, zmarł w grudniu 2014 roku. Mężczyzna urodził się w Wielkiej Brytanii, ale młodość spędził w Kaliszu, z którego na Wyspy wyjechał w latach 70-tych, po skończeniu Technikum Budowy Fortepianów. Tam pracował, założył rodzinę i kupił liczący prawie 200 m2 dom w hrabstwie Kent. Kalisz odwiedzał na tyle często, że tutaj miał też mieszkanie. Zajmowała się nim oskarżona w tym procesie Iwona W.
63-letnia kobieta miała podrobić w sumie dwa testamenty. Wynikało z nich, że zmarły zapisał swoje kaliskie mieszkanie jej synowi mieszkającemu w Niemczech, a dom w Anglii swojemu bratu, lecz zobowiązał go do wypłacenia przyjaciółce kwoty ponad 500 tysięcy złotych.
Dlaczego testament pojawił się tak późno?
Sprawa trafiła do sądu, bo podejrzeń nabrał brat zmarłego. Zresztą informacja o pozostawieniu spadku przyjaciółce zaskoczyła całą rodzinę. - Gdyby ten testament, który przedstawiła długo po jego śmierci Iwona W. był, nic nie stało na przeszkodzie, by został on ujawniony po pogrzebie – podkreślała w sądzie pełnomocnik pokrzywdzonych, radca prawny Ewa Przybył-Jakubowska.
Z kolei według adwokata oskarżonej jej relacja ze zmarłym była w ostatnich latach jego życia większa niż z rodziną, dlatego zmiana ostatniej woli nie powinna nikogo dziwić. - Jeden ze świadków stwierdził, że ten testament widział za życia zmarłego i ze zmarłym na ten temat rozmawiał, więc tutaj nie ma - uważam - większych wątpliwości co do jego autentyczności – podkreślał mecenas Tomasz Kowalski, dodając równocześnie, że w czasie postępowania dowodowego nie wykorzystano wszystkich dostępnych metod mogących podważyć autentyczność podpisów na dokumentach. - Zmarły i oskarżona byli parą, spędzali ze sobą większość czasu i tutaj stwierdzenia brata zmarłego, który próbuje przekonać, że to była tylko znajomość, czy przyjaźń jest niewiarygodne. Nie ma też większych wątpliwości, że zmarły ze swoimi synami miał kontakt sporadyczny. Jego wola, by zabezpieczyć swoją partnerkę lub jej syna nie budzi większych wątpliwości.
Winne
Sąd przychylił się do stanowiska oskarżyciela, że oba dokumenty zostały sfałszowane. A oskarżone o to kobiety działały umyślnie. - Swoim zachowaniem godziły w dobro, jakim jest mienie oraz wiarygodność dokumentów – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Świeżyński.
Główna oskarżona została skazana na rok i osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Przez ten czas będzie pod dozorem kuratora. Dodatkowo musi zapłacić 4 tysiące złotych grzywny oraz ponieść koszty postępowania sądowego. Takiej kary domagał się prokurator. - Materiał dowodowy, a w szczególności świadkowie i opinie biegłych grafologów nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że obie oskarżone winne są zarzucanego czynu – przypomniał w czasie mowy końcowej ustalenia z postępowania prokurator Marek Matera. - Faktycznie między zmarłym Stefanem Jakubowskim a Iwoną W. był stosunek przyjaźni, czy konkubinatu, jednak w żaden sposób nie można stwierdzić, by zmarły Stefan Jakubowski w swoim testamencie i ostatniej woli zdecydował o zapisie na rzecz oskarżonej.
„Przygotowała się do tego przez wiele lat”
Brat zmarłego jest usatysfakcjonowany wyrokiem. - Ten wyrok satysfakcjonuje mnie, bo Iwona W. opowiadała, że ja ją prześladuję, a ona przecież jest uczciwą osobą. Twierdziła, że wszystko, co miał mój brat jej się należało – powiedział brat zmarłego. - To jest profesjonalna oszustka, która przygotowała się do tego przez wiele lat. Złapała ofiarę, którą próbowała okiełznać i przejąć majątek – dodał już po rozprawie.
Razem z Iwoną W. wyrok skazujący na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności usłyszała mieszkając na stałe w Niemczech Bożena K., której wyrok sąd warunkowo zawiesił na 4 lata. Także ona będzie pod dozorem kuratora. Musi zapłacić 3 tysiące złotych grzywny i 4 tysiące kosztów sądowych. Kobieta podpisała się na testamencie jako świadek.
Druga z kobiet, której podpis także widniał na dokumencie zmarła zanim sprawa trafiła do sądu.
Postępowanie toczyło się kilka lat. Początkowo zostało umorzone przez prokuraturę i wznowione po zażaleniu Andrzeja Jakubowskiego. Ponieważ poszkodowanymi w sprawie są mieszkający w Anglii synowie Stefana Jakubowskiego, to jego brat o sprawie powiadomił też brytyjskie organy ścigania.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze