Paralotnia to materiał z linkami, na których wisi pilot. Latać można dzięki silnikowi, ale też napędowi termicznemu. Sposobów jest wiele, a wszystkie tajniki chętnie zdradzają członkowie Stowarzyszenia „Paralotnie Michałków”, które obecnie liczy około 30 osób, ale sympatyków już znacznie więcej. - W promilu 20 kilometrów to prawie 90 osób – mówi Dariusz Kempiński, prezes Stowarzyszenia. – Odwaga się przyda, by wzbić się w górę, ale zachęcamy, by zajrzeć na lotnisko w Michałkowie i chociaż popatrzeć, nacieszyć oko. Myślę, że to może przekonać do lotu w tandemie, a później już samemu.
Dla osób, które latają, paralotnie to sposób na odstresowanie. Jak mówią, kiedy jest odpowiednia pogoda i zapada decyzja, że jadą na lotnisko, nic nie jest w stanie ich powstrzymać. - Próba postawienia skrzydeł na ziemi to najbardziej mozolna nauka. Jak to zrobią mogą zacząć latać. Najpierw muszą się nauczyć chodzić z całym sprzętem – wyjaśnia Paweł Trzęsowski, instruktor. – Tu wszystko jest fascynujące. Każdego dnia jest inne powietrze. Wiele też zależy od tego, nad czym latamy. Do tego dochodzą widoki. Za moment będzie najpiękniej. Wszystko zaczyna kwitnąć i wtedy można się zachwycić. Szczególnie niesamowicie wyglądają żółte połacie rzepaków.
Instruktorzy do dziś pamiętają osobę, która lecąc paralotnią po raz pierwszy była tak zestresowana, że w ogóle nie była w stanie podziwiać widoków, jakie umożliwia ten sport. Mówią jednak, że takie przypadki to rzadkość. Fotografie z podniebnych wyczynów ostrowskich paralotniarzy i wszystkie bieżące informacje o grupie można znaleźć na fejsbukowym profilu Stowarzyszenia „Paralotnie Michałków”. Zdjęcia robi Marta Wolf, która mówi, że czeka na swoją kolej, by wzbić się w górę, Na razie jednak podziwia innych i utrwala ich wyczyny.
AW, zdjęcia Stowarzyszenie „Paralotnie Michałków”
Napisz komentarz
Komentarze