6 powiatów byłego województwa kaliskiego i tysiące hektarów lasów. To teren, który podlega pod kaliski posterunek Państwowej Straży Łowieckiej. Zadaniem zaledwie dwóch pracowników jednostki jest tropienie kłusowników. Rocznie udaje się skierować około 40 spraw do sądu. Setki a może nawet tysiące zostają niewykryte.
- Nie wszyscy, którzy są świadkami rozkładania wnyków, zgłaszają nam ten fakt - wyjaśnia Krzysztof Waliś, komendant posterunku Państwowej Straży Łowieckiej w Kaliszu. – Najczęściej wnyki rozkładają osoby doskonale znające dany teren, las i wiedzące jak uniknąć kontroli. O ich działalności wiedzą sąsiedzi, ale ci nie informują o kłusownictwie. Możemy liczyć na informacje od myśliwych, którzy będąc w lesie znajdą wnyki lub usłyszą strzały a wiedzą, że to nikt od nich. Ewentualnie na przypadkowe złapanie na gorącym uczynku.
Każdego dnia funkcjonariusze posterunku przemierzają setki kilometrów patrolując lasy, ale też reagując na zgłoszenia pracowników Lasów Państwowych czy myśliwych ze Związku Łowieckiego. Największym problemem pozostają wnyki, w których jest najbardziej niehumanitarnym sposobem zabijania zwierzyny. Ta po wplątaniu się w zasadzkę pozostawioną przez kłusownika zwyczajnie się dusi. Coraz częściej też trafiają się przypadki kłusowania przez osoby, które posiadają nielegalną broń. Przez ostatnie kilka lat, pracownicy kaliskiego posterunku poruszali się starym i niedostosowanym do leśnych dróg samochodem osobowym. Od dziś do dyspozycji mają dacie Duster.
- Teren leśny jest teren trudnym dla pojazdów mechanicznych. Generalnie im nie służy stąd wymogi dla samochodów służbowych, które muszą w tym terenie operować są wyższe jeśli chodzi o stronę techniczną – mówi Robert Wojciechowski, komendant wojewódzki Państwowej Straży Łowieckiej w Poznaniu. - Dlatego zdecydowaliśmy się na samochód z napędem na cztery koła, samochód taki, który sprosta właściwością terenu po to aby można było dojechać w te trudne miejsca.
Starania o samochód rozpoczęły się w ubiegłym roku. Pojazd udało się zakupić w tym. Symbolicznego przekazania kluczy, w imieniu wojewody dokonała Dorota Kinal oraz Marek Baumgart z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
- Samochód jest obudowany w listy ochronne. Jest tak przygotowany by pracował w terenie. W tych najtrudniejszych warunkach dla leśników, w których walczą z kłusownictwem – dodała Dorota Kinal, wicewojewoda wielkopolski. - Musimy pamiętać, że ta zwierzyna łowna to jest nasze dobro narodowe. W związku z czym ono musi być kontrolowane, nadzorowana, sprawdzana i stąd też myślę, że to auto będzie nieodzownym narzędziem by te obowiązki jak najlepiej wykonywać.
Zakup nowej daci był możliwy dzięki współpracy Urzędu Wojewódzkiego z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska. Pojazd kosztował ponad 70 tysięcy złotych. Z budżetu państwa przekazano 30 tysięcy. Fundusz dał pozostałą część kwoty.
- To nowy samochód a nowy samochód, który jest dopuszczony do użytku w naszym kraju musi spełniać wszelkie wymogi ekologiczne. Ten ma wspomagać pracowników, którzy dbają o środowisko, dbają o ekologię. Ma być podstawowym narzędziem pracy tak by ci ludzie mogli dobrze wykonywać swoje zadania – powiedział Marek Baumgart, zastępca prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
W Wielkopolsce jest pięć posterunków. Cztery z nich w ostatni czasie otrzymały nowe pojazdy, których zakup był możliwy właśnie dzięki współpracy Urzędu Wojewódzkiego i Funduszu.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze