Właśnie dziś, 19 stycznia zbiórka na rzecz Matyldy, chorej na tzw. siatkówczaka, przekroczyła magiczną sumę 1 200 000 złotych. Brakuje zaledwie 10 tysięcy złotych, by dziewczynka mogła przejść innowacyjną terapię w klinice w Memorial Sloan-Kettering International w Nowym Jorku. Specjalista w tym szpitalu, dr Abramson stosuje leczenie oparte na kombinacji trzech dostępnych tam leków. Szansa na wyleczenie wynosi aż 98%.
Na finiszu pomogła firma z ostrowskimi korzeniami
Pieniądze były zbierane za pośrednictwem portalu siepomaga.pl. Do 17 grudnia uzbierano blisko 330 tysięcy złotych. Dziś jest już całość: aż 1 200 000 złotych. Rodzice małej Matyldy nie kryją wzruszenia.
Akcję wsparło finansowo aż 33 630 osób. Wpłacane kwoty były różne, najczęściej było to: 10 złotych, 50 złotych, 100 czy 150 złotych. Pojawiły się również znaczące sumy: 15 stycznia „Anonimowy Pomagacz” wpłacił 50 tysięcy złotych. Jeszcze w weekend zebrana suma zbliżała się do 900 000 złotych. Milion udało się przekroczyć dzięki ofiarności firmy Techland. Na leczenie Matyldy firma przekazała aż 312 tysięcy złotych. Techland zajmuje się produkcją oprogramowania i gier wideo. Swoje siedziby ma we Wrocławiu, Warszawie, Ostrowie Wielkopolskim oraz Vancouver. – Córka naszego przyjaciela umiera. Na imię ma Matylda, ma zaledwie rok, ale już stała się ważną częścią Techlandowej rodziny – mówi w specjalnym filmiku nagranym na rzecz zbiórki dla dziewczynki, Maciej Binkowski z firmy Techland.
Zacięta walka o życie i zdrowie długo wyczekiwanej córeczki
- 18 grudnia 2014 na świat przyszła największa miłość naszego życia – Matylda. Była taka malutka… Mimo początkowego strachu o jej życie nasze serca wypełniła niezwykła radość. Była najwspanialszym prezentem bożonarodzeniowym, jaki mogliśmy sobie wymarzyć - piszą rodzice Matyldy. O dziecko starali się blisko 3 lata. Matylda zachorowała w 3 miesiącu życia. Pewnego dnia mama dziewczynki zauważyła w jej oczku dziwny odblask. - Wyglądało, jakby było puste w środku. Nie była to sytuacja jednorazowa. Zawsze, gdy malutka ustawiła się pod odpowiednim kątem do światła, było widać różnicę - wspomina mama maleństwa. Intuicja matki okazała się niezawodna. W maju padła diagnoza - nowotwór złośliwy oka zwany siatkówczakiem. Prawe oko maleństwa nie reagowało na światło, straciło zdolność widzenia. W każdym momencie może dojść do przerzutów. Do tej pory rodzice leczą córkę w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Korzystali też z konsultacji w klinice we Włoszech. Teraz, dzięki ofiarności wielu osób, przed Matyldą ogromna szansa na całkowity powrót do zdrowia. Trzymamy kciuki!
Agnieszka Gierz, fot. Oczko Matyldy: profil na fb, sie pomaga.pl
Napisz komentarz
Komentarze