Środowy mecz miał dla kaliskich siatkarek przede wszystkim wymiar prestiżowy, bo już wcześniej straciły one szanse na wejście do fazy play-off. Przeciwko niepokonanej drużynie z Opola mogły więc zagrać z pełną swobodą, bez żadnego psychicznego obciążenia. I okazało się, że w takich okolicznościach są w stanie napsuć krwi faworyzowanym rywalkom. – Chcieliśmy sprawić niespodziankę i zagrać dobry mecz, zarówno dla siebie, jak i dla kibiców – mówi trener Daniel Przybylski. – Mieliśmy też zmartwienie, bo do końca nie wiedzieliśmy, czy zagra Marta Pytlarz. Nasza podstawowa środkowa weszła w trening we wtorek i dopiero przed samym meczem zadecydowaliśmy, że jednak spróbuje wyjść od początku – dodaje.
Miejscowe prezentowały się świetnie już od pierwszych piłek. W premierowym secie, chyba trochę ku zaskoczeniu przeciwniczek, szybko osiągnęły kilkupunktową przewagę, która w kulminacyjnym momencie partii osiągnęła pułap siedmiu punktów (19:12). Skończyło się na 25:22. W kolejnych dwóch odsłonach kaliszanki również długo utrzymywały się na prowadzeniu. Tym razem jednak uciekły im końcówki. W drugim secie miały oczko przewagi (18:17), a po zagrywkach Marty Grzanki remisowały po 22, ale ostatecznie uległy opolankom do 23. W trzecim natomiast po bloku Marty Pytlarz prowadziły nawet 17:11 i miały setbola przy stanie 24:22, jednak w tym przypadku także nie wykorzystały okazji, przegrywając do 25. Do ogrania lidera brakowało więc niewiele. – Dziewczyny zagrały luźno w tych setach. Uważam, że zaprezentowały w nich bardzo dobrą grę. W końcówkach niepotrzebnie psuliśmy zagrywkę i potem nie potrafiliśmy skończyć piłki. Myślę, że właśnie w tych momentach zabrakło tego luzu, który wcześniej nam towarzyszył – ocenia Daniel Przybylski.
W czwartej partii emocje już nieco opadły. W niej wyrównany bój toczył się tylko do stanu 10:9 dla AZS-u. Potem przyjezdne odjechały z wynikiem, nawet na 11 punktów (21:10), wygrywając ostatecznie do 16. Postawa MKS-u w poprzednich setach potwierdziła jednak, że w drużynie tkwi ogromny potencjał. – Mam nadzieję, że wszystko będzie szło w dobrym kierunku – oznajmia szkoleniowiec.
Do zakończenia fazy zasadniczej w grupie 2 drugiej ligi pozostała jeszcze jedna kolejka, która zaplanowana jest na najbliższy weekend. Kaliszanki, które są siódme w tabeli, będą w tym czasie pauzować. Sezon jednak jeszcze się dla nich nie skończył. Na początku marca rozegrają bowiem dwumecz o 6. miejsce na koniec rozgrywek. Ich przeciwnikiem będzie Sokół Radzionków bądź Częstochowianka Częstochowa. Biorąc pod uwagę, że szóste aktualnie radzionkowianki zagrają w ostatniej serii z liderem z Opola, to one właśnie będą najprawdopodobniej tym zespołem, z którym skonfrontuje się MKS. Pierwsze spotkanie odbędzie się w Kaliszu 5 marca. Rewanż tydzień później.
Michał Sobczak
***
MKS Kalisz – AZS KU Politechnika Opolska 1:3 (25:22, 23:25, 25:27, 16:25)
MKS: Grzanka, Pytlarz, Drewniak, Janczak, Łysiak, Kucharska oraz Kuehn-Jarek (l), Paluszczak, Andrzejczak, Makowska.
AZS: Paczkowska, Wilk, Charnavets, Gądek, Michalkiewicz, Skikiewicz oraz Michalak (l), Tychoń (l), Matyjaszek, Duda, Kocemba.
Napisz komentarz
Komentarze