Zgłoszenie o pożarze straż odebrała po godz. 17.00. Na ratunek ruszyli pożarnicy z Kalisza oraz druhowie z OSP Stawiszyn i Zbiersk. Gdy dojechali na miejsce, dach stał już w płomieniach. – Akcja była bardzo utrudniona, ponieważ dach nie posiadał żadnego włazu wejściowego. Trzeba było rozcinać go i demontować kawałek po kawałku. To spowodowało, że akcja trwała bardzo długo, a ogień zdążył doszczętnie strawić więźbę dachową i pokrycie dachu, a także całe poddasze, niedawno wyremontowane – mówi mł. kpt. Grzegorz Kuświk, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu.
W akcji uczestniczyło 31 ratowników. Działania zakończyły się dopiero o północy. Dziadkowie i wnuczka, którzy w momencie wybuchu pożaru przebywali w budynku zdołali bezpiecznie opuścić dom. Pogorzelcami zaopiekowały się władze gminy, które dostarczyły również plandeki do zabezpieczenia domu oraz gorącą herbatę dla służb ratunkowych.
Prawdopodobną przyczyną wybuchu pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Wstępne straty oszacowano na 60 tys. zł. Uratowano mienie warte 200 tys. zł.
MIK, fot. dh Tomasz Walczak, OSP Stawiszyn
Napisz komentarz
Komentarze