Desperatka skontaktowała się przed godz. 18.00 z dyspozytorem pogotowia ratunkowego. Powiedziała mu, że zamierza odebrać sobie życie. I odłożyła słuchawkę. – Pogotowie powiadomiło komendę policji w Kaliszu. Nie posiadało jednak żadnych danych kobiety, jedynie numer telefonu, z którego dzwoniła. Niestety nikt już nie odbierał – mówi sierż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Rozpoczął się dramatyczny wyścig z czasem. Ustalono, że numer, z którego dzwoniła kobieta nie jest na nikogo zarejestrowany. Działania operacyjne policji doprowadziły mundurowych do osoby, która zna kobietę i w ten sposób pozyskali jej dane i adres. - Podkom. Artur Waszak z Kalisza, przy udziale funkcjonariuszy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu ustalił, że to 35-letnia mieszkanka Ostrowa Wielkopolskiego. Dlatego o zdarzeniu powiadomiono tamtejszą jednostkę – dodaje Anna Jaworska-Wojnicz.
Z pomocą ruszyli natychmiast funkcjonariusze Wydziału Prewencji. – Pod wskazanym adresem zastali kobietę, z której nadgarstka obficie płynęła krew. Przy pomocy ręcznika i ucisku zatamowali krwotok i i wezwali pogotowie ratunkowe – mówi Krzysztof Kula, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ostrowie Wielkopolskim. – Do czasu przyjazdu karetki przez cały czas stosowali ucisk na ranę i prowadzili z kobietą rozmowę, aby nie straciła przytomności. Następnie ostrowianka została przekazana ekipie medycznej.
Kobietę udało się uratować. Trafiła do szpitala.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze