Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wojtuś przegrał walkę o życie

Po niespełna trzech miesiącach, dziś w nocy serduszko Wojtusia Portasiaka przestało bić. Chłopczyk, któremu cała Polska kibicowała jeszcze zanim przyszedł na świat, przegrał nierówną walkę z ciężką chorobą. „Już nie cierpię, śpię sobie z aniołkami” – napisali dziś na jego fanpage’u rodzice.
Wojtuś przegrał walkę o życie

Po ciężkiej operacji ratującej życie, od 13 kwietnia Wojtuś przebywał w domu. Tysiące osób w całym kraju śledziły jego losy na fanpage'u "Serduszko Wojtusia", który w imieniu synka prowadzili Sandra i Łukasz Portasiakowi. Tą drogą rodzice regularnie informowali o postępach w leczeniu. Był czas, że ich wpisy napawały optymizmem. „Pomimo choroby jestem pogodny i wesoły” – pisali 19 maja. Ale z każdym kolejnym komentarzem niepokój narastał. „Niestety kochani... Pani doktor zbadała Moje serduszko i nie mamy do końca dobrych wieści – czytaliśmy 24 maja. - Moja prawa komora jest dość mocno obciążona przez zwężający się łuk aorty. Zdaniem Pani doktor potrzebuje pilnego cewnikowania serca”.

Dramatyczne dni i godziny

Z każdym kolejnym dniem było już coraz gorzej. „Od kilku dni moje chore serduszko bardzo mi doskwiera. Straciłem apetyt – to komentarz z niedzieli, 29 maja. -  Jem tylko wtedy, gdy mamusia da mi na śpiku mleczko... nawet herbatki mi nie smakują. (…) Ciężko oddycham i bardzo się pocę. Serduszkowe ciocie mówiły rodzicom, że tak się po prostu dzieje... I choć kocham moją połóweczkę serduszka to tak bardzo chciałbym, aby było już zdrowe”.

Niestety, niedługo po tym wpisie stan Wojtusia gwałtownie się pogorszył. - O godz. 17.00 chłopiec trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy, a następnie na Oddział Intensywnej Terapii Noworodka z cechami zaostrzenia niewydolności krążenia – mówi portalowi faktykaliskie.pl Joanna Pawlaczyk, rzecznik prasowy ostrowskiego szpitala. – Już wtedy pilnie załatwialiśmy miejsce w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. Wiedzieliśmy, z jakim przypadkiem mamy do czynienia.

Wieczorem maluch wyruszył "enką" w drogę. Niestety dziś w nocy serduszko Wojtusia przestało bić. O odejściu synka rodzice poinformowali na facebooku w poniedziałek około godz. 9.20. „Już nie cierpię, śpię sobie z aniołkami. Pamiętajcie o mnie w modlitwie” - napisali.

Kibicowała mu cała Polska

Historią Wojtusia, syna kaliskiego strażaka żyła cała Polska i to zanim jeszcze chłopiec przyszedł na świat. Lekarze stwierdzili u niego poważną wadą serca – HLHS. Chłopiec nie miał wykształconej lewej komory serca, a do tego posiadał nieprawidłowy splot żył płucnych. W kraju nie dawano mu szans na przeżycie. Trudnej, ale też bardzo kosztownej operacji postanowili podjąć się specjaliści z niemieckiej kliniki w Munster.

Dzięki ogromnemu wsparciu strażaków oraz ludzi dobrej woli z Kalisza, Ostrowa Wielkopolskiego, ale też całej Polski rodzicom udało się uzbierać 350 tysięcy złotych i zawalczyć o życie synka. Operacja przeprowadzona została z sukcesem. We wrześniu Wojtuś miał wyznaczony kolejny termin.

MIK, ESA, fot. arch.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 17°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama