Informacja publiczna – czyli gwarantowana przez Konstytucję możliwość zadania pytań urzędnikom i wskazywania problemów w poszczególnych dziedzinach życia. Jednak okazuje się, że w Kaliszu magistrat jest zalewany takimi mailami i listami. – Ich ilość to istne szaleństwo – mówił na ostatniej sesji Grzegorz Sapiński. – Apeluję, by mieszkańcy zastanowili się kilka razy, zanim wyślą zapytanie do urzędu – prosił prezydent.
Ile jest takich zapytań? W 2014 było ich 70. W 2016 o 100 więcej. W porównaniu z innymi miastami wielkości Kalisza, te liczby nie powalają na kolana. Są przeciętne, a nawet poniżej średniej. A szkoda, bo jak skomentowali członkowie Nowoczesnej, to jedyny sposób, by między wyborami skontrolować władzę i jej poczynania. - Komunikacja na linii prezydent – mieszkańcy nie może się sprowadzać do tego, że prezydent wykupuje płatne artykuły, w których mówi o tym, o czym chce mówić i oczywiście mówi w samych superlatywach – wyjaśnia Barbara Oliwiecka z Nowoczesnej. - To właśnie zapytania pokazują, czym tak naprawdę interesują się mieszkańcy, o czym chcą rozmawiać i podpowiadają, i wskazują priorytetowe zadania, na których realizację liczą mieszkańcy.
Dlatego Nowoczesna zachęca, by mieszkańcy korzystali z tej drogi sprawdzania urzędników i włodarzy. Nawet jeśli ci nie mają na to ochoty. Sami dość często zadają pytania w ramach informacji publicznej i przyznają, że najczęściej odpowiedzi przychodzą długo po terminie. Wiedzą też, że są przypadki, kiedy takie nie przyszły w ogóle, a jeśli już, to były bardzo lakoniczne.
Jako przykład podają te wysłane przez siebie w styczniu, dotyczące KKSu i ekspertyz przed zakupem basenu Delfin, które według magistratu gwarantowały jego remont za 600 tysięcy złotych. Kiedy umowę podpisano kwota wzrosła kilkukrotnie. - Były inne ekspertyzy na kwoty ponad 2 milionów, które według nas zostały celowo pominięte. Wystąpiliśmy do UM o wydanie tych ekspertyz. Ustawowy termin minął 2 lutego, nie mamy jeszcze żadnej odpowiedzi – zdradza Marcin Janus. - Kolejna rzecz i sprawa, która była komentowana dotyczy sprawy spółki KKS, gdzie nasze miasto nie zajęło też jasnego stanowiska. Przypominam, że spółka KKS, której prezesem był Piotr Kościelny wynajmowała od miasta część obiektów na Wale Matejki za kwotę około 1000 złotych miesięcznie, a następnie podnajmował klubowi KKS za kwotę 9 tysięcy. Również wysłaliśmy do miasta pytania zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej i również termin minął 2 lutego. I też nie dostaliśmy odpowiedzi.
Dlatego Nowoczesna podpowiada, jak usprawnić komunikację mieszkańcy – urząd. Podobne rozwiązana stosują inne samorządy i tam się sprawdzają. - Zadaniem zarządzającego, czyli prezydenta, jest usprawnienie pracy urzędu, a nie zniechęcenie obywateli do tego, żeby mniej tych zapytań przesyłali. Proponujemy wprowadzić rejestr zapytań o informację publiczną, bardzo proste narzędzie, które pozwala skanować, czy umieszczać w sieci wszystkie pytania, które spływają, oczywiście dane wnioskodawcy mogą być pominięte, i w tym samym rejestrze znajdowałyby się odpowiedzi, pozwoliłoby to uniknąć dublowania się pytań – wyjaśnia Barbara Oliwiecka.
W ten sposób mieszkaniec zainteresowany danym problemem mógłby sprawdzić, czy już były zadane pytania dotyczące tematu. Jeśli tak, nie musiałby wysyłać swoich, chyba że dodatkowe, uzupełniające. Zgodnie z przepisami urząd ma 14 dni na odpowiedź.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze