yle="text-align:justify;">W pierwszej rundzie pierwszoligowcy z Kalisza byli lepsi od Wolsztyniaka co najmniej o klasę. Grali jednak wtedy w Arenie, gdzie punktuje im się znacznie łatwiej niż na wyjazdach, a ponadto zespół mógł liczyć na bramki kontuzjowanych dziś Tomasz Wawrzyniaka, Michała Bałwasa i Michała Dreja. W rewanżu tych zawodników zabrakło i choćby z tego względu należało się spodziewać trudniejszej przeprawy.
Przewidywania w pełni się sprawdziły. Tym razem rywale walczyli z kaliszanami jak równy z równym. Najlepiej świadczy o tym przebieg pierwszej połowy, w której żaden z zespołów nie potrafił uzyskać wyraźnej przewagi. Wyjątkiem mogła być sytuacja z 24. minuty, gdy MKS prowadził 13:10, ale długo się tym nie nacieszył, bo po chwili znów był remis.
Rezultat na styku rozochocił miejscowych, którzy poczuli szansę na osiągnięcie korzystnego rozstrzygnięcia. Istny ofensywny szturm przeprowadzili oni tuż po przerwie, odskakując ekipie Pawła Ruska i Mateusza Różańskiego na cztery trafienia. W tym fragmencie przyjezdni kompletnie zatracili skuteczność, popełniając przy tym błędy, które nie powinny im się przytrafiać.
Przegrywając w 43. minucie 18:22 kaliszanie znaleźli się w poważnych tarapatach. Wydawało się bowiem, że w takich okolicznościach siódemka z Wolsztyna nie da sobie wydrzeć zwycięstwa. Na szczęście goście w porę zorientowali się, jak wybrnąć z niełatwej dla nich sytuacji. Uszczelniona obrona, a także wyższa skuteczność rzutowa sprawiły, że MKS wrócił z dalekiej podróży. Częstując gospodarzy serią 7-1, kaliski zespół wyszedł na dwubramkowe prowadzenie (25:23), nabierając przy tym pewności siebie. Była wówczas 51. minuta, więc mecz wkraczał w decydującą fazę. Wprawdzie trzy minuty później gospodarze wyrównali stan rywalizacji (25:25), ale na tym ich licznik bramkowy się zatrzymał. Kaliski zaś drgnął jeszcze trzykrotnie i to MKS zwyciężył różnicą trzech trafień – 28:25.
yle="text-align:justify;">
yle="text-align:justify;">Fot. fanpage MKS Handball Kalisz
Pod nieobecność kontuzjowanego Michała Bałwasa świetne zawody w Wolsztynie rozegrał drugi z lewoskrzydłowych, Michał Czerwiński. To on właśnie wziął na siebie ciężar zdobywania bramek, pokonując golkiperów drużyny przeciwnej aż 10 razy. Po pięć trafień zaliczyli natomiast Arkadiusz Galewski i Krzysztof Książek.
Dla MKS-u był to już trzynasty triumf w tym sezonie. Po dwóch ostatnich porażkach sobotnia wygrana okazała się zatem bardzo cenna, tym bardziej, że pozwoliła ekipie znad Prosny wrócić na piątą lokatę w pierwszoligowym zestawieniu.
Michał Sobczak
***
KPR Wolsztyniak Wolsztyn – MKS Kalisz 25:28 (14:15)
Kary: Wolsztyniak – 6. min, MKS – 8. min. Rzuty karne: Wolsztyniak 5/6, MKS 2/3. Sędziowali: Andrzej Rajkiewicz oraz Jakub Tarczykowski (Szczecin). Widzów: 350.
Wolsztyniak: Wieczorek, Piskorski – Kaczmarek 9, Radny 4, Wajs 4, Kuta 2, Szała 2, P. Szutta 2, Patelski 1, Raczkowiak 1, Gessner, Pietruszka, Podleśny, Weiss.
MKS: Jarosz, Potocki – Czerwiński 10, Galewski 5, Książek 5, Adamski 3, Sieg 2, Gomółka 1, Kobusiński 1, Nieradko 1, Misiejuk, M. Nowakowski.
Napisz komentarz
Komentarze