dopalacze

Życie 20-letniego kaliszanina uratowali w poniedziałek kaliscy mundurowi. Młody mężczyzna próbował popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły, a później usiłując skoczyć z okna. Mężczyzna był pod wpływem dopalaczy. 

11 osób z personelu kaliskiego szpitala musiało pomagać w obezwładnieniu 21 – latka pod wpływem dopalaczy. Młody mężczyzna po ataku szału uciekł ze szpitala, ale jeszcze tego samego dnia, gdy narkotyk przestał działać, wrócił do placówki z problemami… kardiologicznymi. Podobnych przypadków w kaliskim szpitalu jest niestety coraz więcej.   

-  Niech sklep z dopalaczami będzie w ratuszu! Wtedy zobaczycie, co przeżywamy! – mówili zdenerwowani mieszkańcy miasta na spotkaniu poświęconemu problemowi dopalaczy. Zaczepianie, wyłudzanie pieniędzy, straszenie, nie wspominając o niszczeniu klatek schodowych i podwórza – ludzie są już na skraju wytrzymałości psychicznej. Władze Kalisza odpowiadają: Ogranicza nas prawo.

Warsztaty i debatę na temat dopalaczy zorganizował dla swoich uczniów Zespół Szkół Ekonomicznych w Kaliszu. Zajęcia poprowadzili przedstawiciele straży miejskiej i Sanepidu. Mówili zarówno o konsekwencjach zdrowotnych, jak i prawnych związanych z zażywaniem tych środków.   

Problem tak zwanych dopalaczy staje się coraz bardziej uciążliwy dla mieszkańców centrum Kalisza. Dlatego na ich wniosek dziś tj. w piątek w ratuszu odbędzie się otwarte spotkanie  na ten temat.

Ile razy można zamykać i otwierać ten sam sklep? Czy nasz horror kiedyś się skończy? – pytają nas czytelnicy ze Śródmieścia. Chodzi o sklep z dopalaczami przy ulicy Złotej. W ciągu tylko dwóch miesięcy tego roku jego właściciele zmieniali się aż czterokrotnie. Na ten absurd pozwala niestety polskie prawo, które niebawem może wreszcie zaostrzyć swoje środki wobec sprzedających i zażywających dopalacze.

Dopalacze i marihuanę zabezpieczyli w jednym z ostrowskich sklepów tamtejsi policjanci. Oficjalni punkt pod wymowna nazwą „Upominki” handlował akcesoriami do papierosów elektronicznych. Nielegalmny towar ukryty był w piwnicy pod podłogą.  

33-letnia kobieta zamknęła się w hotelowym pokoju, zażyła dopalacze i pod wpływem środków odurzających zaczęła demolować pomieszczenie. Interwencja pracowników hotelu uratowała jej życie. Wycieńczona 33-latka trafiła do kaliskiego szpitala.

Leżą na chodnikach, nie są w stanie się podnieść, a czasami nawet mówić – w ostatnim czasie w Kaliszu straż miejska otrzymuje coraz więcej takich zgłoszeń. Okazuje się, że w taki stan wprowadził ich „amulet szczęścia” – jeden z groźniejszych dopalaczy. Pomimo zamknięcia dwóch sklepów z tymi substancjami, handel nimi nadal kwitnie. A do kaliskiego szpitala trafia coraz więcej odurzonych dopalaczami osób. W styczniu pod tym względem padł kolejny niechlubny rekord.  

Podczas gdy sanepid zamyka jedne sklepy z dopalaczami, jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne. W środę do kaliskiego szpitala trafiło dwóch mężczyzn, którzy znajdowali się pod wpływem substancji zakupionych w takich właśnie punktach. Ich stan był na tyle poważny, że pozostawiono ich na oddziale.

Oklejone, zaplombowane drzwi i napis: „Nieczynne do odwołania” – taki widok czeka teraz na klientów dwóch sklepów z dopalaczami w Kaliszu. Przedwczoraj w asyście policji pracownicy Sanepidu zamknęli taki interes przy ulicy Złotej, a wczoraj przy ulicy Łódzkiej. Mieszkańcy tych okolic wreszcie mogą odetchnąć z ulgą, ale rzeczywistość polskiego prawa każe dodać – do czasu.

Nawet do miliona złotych – taką karę pieniężną  mogą dostać już niebawem handlujący dopalaczami w Kaliszu. Sanepid ma już wyniki 108 próbek zabezpieczonych w trakcie kontroli tego typu sklepów. W 80 z nich wykryto groźne dla życia i zdrowia człowieka substancje psychoaktywne. W pozostałych była…  kofeina.

8 tysięcy złotych przekazało Sanepidowi Miasto na przebadanie próbek substancji zabezpieczonych w 3 kaliskich sklepach handlujących dopalaczami. Gdyby nie to wsparcie, służby sanitarne nie byłyby w stanie sfinansować tych badań same, a to jedyna możliwość, by udowodnić handel nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi. Póki co nie pozostaje nic innego, jak tylko nękanie właścicieli i klientów sklepów. Służyć temu mają m.in. ustawiane przy drzwiach wejściowych stałe patrole policji.

Wylegitymowanie ponad 3 tysięcy osób, zatrzymanie 20 poszukiwanych i 6 sprawców przestępstw narkotykowych, ponad 300 interwencji – tak kaliska policja podsumowała działania swoich patroli od 7 września do 19 października przy trzech sklepach z dopalaczami w Kaliszu.

Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zlikwidowali zorganizowaną grupę przestępczą założoną przez krakowskich pseudokibiców. Jej członkowie zajmowali się produkcją oraz wprowadzaniem do obiegu na terenie całej Polski środków odurzających, substancji psychotropowych i dopalaczy. Zarzuty usłyszało do tej pory ponad 40 osób, w tym mieszkaniec Kalisza.

Mateusz był silnym, wysportowanym, młodym mężczyzną. Po „przygodzie” z dopalaczami wyjeżdżał do ośrodka terapeutycznego jako skrajnie wyniszczony psychicznie i fizycznie, złamany człowiek. Przy 2 metrach wzrostu ważył zaledwie 60 kg. Dopalacze doprowadziły go do granicy śmierci. W reportażu Magazynu Miejskiego przedstawiamy kilka dramatycznych historii młodych ludzi, uzależnionych od dopalaczy, oraz wspomnienia ich rodziców, którzy mimo wszystko walczyli o ich życie. 

31-letni mieszkaniec Kalisza zasłabł na ulicy po zażyciu dopalaczy. Nieprzytomny mężczyzna trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Po odzyskaniu świadomości, ze strachu, przyznał się, że jest pod wpływem środków odurzających.   

Już można mówić o pladze. W sobotę wieczorem kolejna osoba pod wpływem dopalaczy trafiła do kaliskiego szpitala. 30-latek po otrzymaniu lekarskiej pomocy wypisał się na własne życzenie.  

Mężczyznę odurzonego prawdopodobnie mieszanką alkoholu i dopalaczy zatrzymali dzisiejszej nocy kaliscy strażnicy miejscy. 18-latek był bardzo agresywny i demolował kosze na śmieci.

Kolejny raz dały o sobie znać dopalacze. W niedzielę, po zażyciu niebezpiecznych substancji odurzających, 3 osoby trafiły do kaliskiego szpitala. Jedna miała obrażenia ciała, dwie symptomy przypominające zatrucie. 

Tragiczny obrót przybrała interwencja policji i pogotowia przy ul. Podmiejskiej w Kaliszu. W czwartek wieczorem służby zostały wezwane do agresywnie zachowującego się mężczyzny. W obecności funkcjonariuszy i medyków 29-latek stracił przytomność i wkrótce potem zmarł. Istnieje podejrzenie, że wcześniej zażył dopalacze.